Nowy sezon w IV lidze wystartował w sobotę, na stadionie przy Al. Zygmuntowskich. Zwycięski powrót do Lublina zaliczył Daniel Koczon. Jego Opolanin pokonał rezerwy Motoru 2:1, chociaż goście przegrywali 0:1, a kilka ostatnich minut grali w liczebnym osłabieniu. Sam „Koczi” przyznał, że przyjezdni nie zasłużyli na zwycięstwo.
Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando młodej drużyny żółto-biało-niebieskich. A trzeba dodać, że w „podstawie” Radosław Muszyński wystawił ledwie garstkę piłkarzy, którzy mają już za sobą występy na czwartoligowych boiskach. Gospodarze mieli kilka sytuacji, a jedynego gola przed przerwą zdobyli po świetnym strzale z rzutu wolnego.
Kacper Tracz ustawił piłkę w narożniku szesnastki, około 20 metrów od bramki rywali i świetnym uderzeniem nad murem przymierzył do siatki. Motor II mógł pójść za ciosem, ale zmarnował jeszcze przynajmniej dwie niezłe okazje. I jak to w piłce bywa, niewykorzystane sytuacje po raz enty się zemściły.
Szybko po zmianie stron do wyrównania doprowadził Paweł Adamczuk, który popisał się zaskakującym, technicznym strzałem, z około 25 metrów i kompletnie zaskoczył bramkarza Motoru II. Kolejne fragmenty? Wydawało się, że lublinianie szybko odzyskają prowadzenie, bo nadal dominowali i stwarzali zagrożenie pod bramką przeciwnika. Pudłowali jednak: Tracz, Sebastian Koziej czy Michał Litwa. W końcówce meczu z boiska wyleciał Jan Górski, który obejrzał dwie żółte kartki, co oznaczało, że Opolanin będzie zmuszony bronić remisu w dziesiątkę.
O dziwo, zamiast „obrony Częstochowy” udało się przenieść piłkę pod bramkę rywali i… zgarnąć pełną pulę. Wszystko zaczęło się od wyrzutu piłki z autu, na wysokości pola karnego. W szesnastce zrobił się porządny „kocioł”, a w odpowiednim miejscu znalazł się Jakub Sobstyl, czyli wychowanek Motoru, który „dzióbnął” piłkę w kierunku bramki i zapewnił swojej drużynie trzy punkty na inaugurację.
– Jakoś to przepchnęliśmy – śmieje się Daniel Koczon, który przecież spędził przy Al. Zygmuntowskich parę ładnych lat. – Można powiedzieć, że to zwycięski powrót do Lublina. Nie ma jednak, co ukrywać, że to nie był najlepszy mecz w naszym wykonaniu, a sukces rodził się w bólach. Szczerze mówiąc, nie zasłużyliśmy na te trzy punkty. Taka jest jednak piłka, a zwłaszcza pierwsze kolejki mogą tak wyglądać. Było ciężko, ale udało się wygrać. Wiemy jednak, że przed nami sporo pracy – dodaje popularny „Koczi”.
Miejscowi w lecie zbudowali praktycznie nową drużynę, a w zasadzie trener Muszyński dalej ją buduje. W kadrze jest przede wszystkim sporo młodzieży z roczników: 2005-2007. – Mam nadzieję, że szybko złapiemy tą seniorską ogładę. Pierwsze spotkanie naprawdę nie wyglądało źle. Prowadziliśmy 1:0, mieliśmy dwie bardzo dobre sytuacje, a potem straciliśmy dziwnego gola z dystansu. Ciężko wyrokować czy to był błąd w ustawieniu, ale na pewno bramka z niczego. Mimo wszystko dalej mieliśmy kontrolę nad meczem i dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce. Były kolejne okazje, ale nie było kolejnych goli. Nie wykorzystaliśmy tego, co powinniśmy i przegraliśmy – wyjaśnia opiekun żółto-biało-niebieskich.
Motor II Lublin – Opolanin Opoole Lubelskie 1:2 (1:0)
Bramka: Tracz (25) – Adamczuk (55), Sobstyl (90+2).
Motor II: Ilczuk – Skorek, Miszta, M. Nasalski, G. Nasalski (85 Paździerski), Majda, Pytka (70 Piłat), Koziej, Siwiec (60 Litwa), Tracz (75 Sikora), Kisiel (65 Posielski).
Opolanin: Szczepański – Izdebski, Lenkiewicz, Wszołek, Adamczuk, Pałka, Banachiewicz, Lipiński (46 Drzazga), Baryła (80 Sobstyl), Figura, Kowal (60 Górski).
Czerwona kartka: Górski (Opolanin, 87 min, za drugą żółtą).