ROZMOWA Z Jurijem Szatałowem, trenerem piłkarzy GKS Bogdanka
– Chyba nikogo. Bo lepiej mieć grupę dwunastu czy trzynastu zawodników, którzy coś potrafią, a przede wszystkim chcą. Na pewno będziemy szukać dalej piłkarzy, bo z takim zespołem, który mamy obecnie, będziemy walczyli o utrzymanie.
• Widziałem, że po jednym z zagrań Kamila Witkowskiego był pan załamany.
– To nie było nawet zagranie. Liczy się to, że ktoś chce się pokazać, a na testach trzeba dać z siebie coś więcej. Przede wszystkim trzeba chcieć, a nie u wszystkich zawodników to widziałem.
• Przez całe spotkanie grali Maciej Szmatiuk i Łukasz Białożyt. Czy to oznacza, że oni są trochę bliżej pozostania w Łęcznej?
– Z Maćkiem będziemy chyba rozmawiać, on może być bliżej. Jeszcze przez dwa dni będziemy go obserwowali, ale widać, że to zawodnik, który ustawia całą obronę, naprawdę poprawnie gra w defensywie.
• Kto może przyjechać do Łęcznej? Widać, że testowania zawodników, których nie pan zapraszał, jest już dosyć. Kiedy zaprosi pan piłkarzy wytypowanych przez siebie?
– Jak przyjadą, wtedy będziemy mogli dopiero powiedzieć. Dzisiaj w piłce transfery wykonuje się najczęściej bezgotówkowo. Dlatego ktoś usłyszy, zaproponuje więcej i może przechwycić. Na najbliższym sparingu powinien pojawić się ktoś nowy.
• Widział pan jakieś pozytywy w sparingu z Wisłą Puławy?
– A może pan zadać inne pytanie?
• To już po następnym sparingu.