Janowianka Janów Lubelski w ostatniej chwili uratowała komplet punktów w starciu z Garbarnią Kurów. Już w środę natomiast dojdzie do hitu rozgrywek, w którym podopieczni Ireneusza Zarczuka zmierzą się z rezerwami Motoru Lublin
Rzadko zdarza się, żeby mecz rozgrywany już praktycznie po zakończeniu ligowego sezonu stał na tak dobrym poziomie. Garbarnia i Janowianka stworzyły w sobotę znakomite widowisko. Punkty do domu zabrali piłkarze z Janowa Lubelskiego, ale gospodarze również zasłużyli na słowa uznania.
Warto podkreślić, że w wyniku przełożenia kilku spotkań podopieczni Ireneusza Zarczuka muszą grać praktycznie co 3 dni. W środę zostawili mnóstwo zdrowia w wygranym spotkaniu z GKS Niemce. W sobotę długo wydawało się, że nie uda im się odnieść kolejnego zwycięstwa, zwłaszcza, że w pierwszej połowie stroną przeważającą byli rywale. Piłkarze Garbarni w tym czasie zdobyli jednak tylko jedną bramkę – w 45 z rzutu karnego trafił Rafał Wałach. 32-letni pomocnik sam wypracował „jedenastkę”, bo w polu karnym przewrócił go Wiktor Bodziuch.
Po zmianie stron sytuacja na boisku diametralnie się odmieniła. Teraz to przyjezdni przejęli inicjatywę i już w 58 min odrobili straty. W środku pola piłkę przejął Sebastian Daczka i dograł ją do Łukasza Piecyka. On głową zgrał futbolówkę do Jurija Perina, który minął golkipera i wpakował piłkę do pustej bramki. Można tylko żałować, że ten 33-letni Ukrainiec trafił do Polski w wieku już mocno, jak na piłkarza, zaawansowanym. Przypomnijmy, że Perin pojawił się w Ładzie Biłgoraj w sezonie 2016/2017. Później grał w Orlętach Radzyń Podlaski, aż wreszcie trafił do Janowa Lubelskiego, gdzie strzela jak na zawołanie.
Zwycięstwo Janowiance zapewnił jednak inny doświadczony piłkarz, Tomasz Sadowski. 34-latek w 89 min najlepiej odnalazł się w polu karnym i strzałem głową dał 3 punkty gościom. – W tym spotkaniu pokazaliśmy 2 oblicza. W pierwszej połowie widać było po nas trudy rywalizacji z Niemcami. Po przerwie zagraliśmy z olbrzymią wolą walki – mówi Ireneusz Zarczuk.
Przed jego podopiecznymi jeszcze jedno spotkanie. W środę zmierzą się na wyjeździe z rezerwami Motoru Lublin. Mecz rozpocznie się o godz. 12 na stadionie przy Al. Zygmuntowskich. – O tej porze może być nam ciężko zebrać najsilniejszy skład. Szkoda, że do tego meczu nie dojdzie w weekend, wtedy amatorskiej drużynie byłoby łatwiej. Nie mamy jednak wpływu na termin spotkania, więc staramy się nie zwracać na to uwagi. Chcę jednak zaznaczyć inną rzecz. Mamy na koncie aż 33 pkt, co jest rewelacyjnym wynikiem. Jestem bardzo zadowolony ze współpracy z zarządem czy zawodnikami. Czujemy też olbrzymie wsparcie lokalnej społeczności – mówi Zarczuk.
Być może dobra runda jesienna sprawi, że w Janowie Lubelskim zacznie się mówić o powrocie do IV ligi. W tym sezonie jest to raczej niemożliwe, bo bezapelacyjnym faworytem są rezerwy Motoru Lublin. W kolejnych rozgrywkach tej drużyny w „okręgówce” już nie będzie, a Janowianka wydaje się być naturalnym faworytem do wywalczenia promocji. – Nie robimy dalekosiężnych planów. Za rok w „okręgówce” pojawią się prawdopodobnie KS Drzewce, które też mają mocarstwowe plany – przestrzega szkoleniowiec Janowianki.
Garbarnia Kurów – Janowianka Janów Lubelski 1:2 (1:0)
Bramki: Wałach (45 z karnego) – Perin (58), T. Sadowski (89).
Garbarnia: Baran – Figiel, S. Zlot (77 Kusyk), Dados, Chabros, Głowacki (65 K. Rukasz), Michalski, Wałach (85 Wolszczak), Dajos, Lubisz, Bieniek (87 Sołyga).
Janowianka: Janicki – Sadowski, Bodziuch, Branewski, P. T. Sadowski, Myszak (60 Dąbek), Daczka, Kałduś (60 Kuźnicki), Perin, Widz, Piecyk.
Żółte kartki: Bieniek, Lubisz – Dąbek, Kuźnicki. Sędziował: Kuźniak. Mecz bez udziału publiczności.