Znakomite widowisko przy ul. Zemborzyckiej w Lublinie. Miejscowy Sygnał przegrał z Sokołem Konopnica, ale kibice nie mogli narzekać na nudę
Takie mecze są znakomitą promocją lubelskiej klasy okręgowej. Sygnał Lublin to klub z długoletnią tradycją, który cieszy się sympatią wielu kibiców w regionie. Nic dziwnego, bo Przemysław Drabik stworzył przy ul. Zemborzyckiej ciekawy zespół, który składa się głównie z młodych piłkarzy. Udało mu się z nim awansować do „okręgówki”, w której na razie radzi sobie wyśmienicie. Pierwsze poważne potknięcie nastąpiło dopiero 10 października, kiedy Sygnał nieoczekiwanie przegrał na wyjeździe z Błękitem Cyców.
Sokół Konopnica natomiast przystępował do sobotniej rywalizacji z dużą dozą niepewności. Ekipa Tomasza Prasnala fatalnie rozpoczęła sezon i przez wiele tygodni okupowała dolne rejony tabeli. Co więcej, w jej postawie ciężko było znaleźć elementy, które mogłyby wlać w serca kibiców chociaż trochę optymizmu. Sławomir Sarna, prezes Sokoła, jest jednak znany ze swojej cierpliwości i nawet nie rozważał zmiany trenera. Tomasz Prasnal zaczął wreszcie spłacać kredyt zaufania i przed tygodniem niespodziewanie ograł Orion Niedrzwica. Sobotni mecz miał dać sympatykom Sokoła odpowiedź, czy przypadkiem nie była to chwilowa zwyżka formy.
Goście szybko wyjaśnili tę kwestię swoim fanom i już po pół godzinie prowadzili 3:0. Najpierw do siatki trafił Paweł Osoba, a później ten wyczyn powtórzyli Dariusz Aftyka i Dawid Sowiński. Miejscowi jednak zebrali się w sobie i odpowiedzieli trafieniem Konrada Mordzińskiego. Przyjezdni jednak szybko wrócili na trzy bramki prowadzenia za sprawą kolejnej bramki Osoby. W doliczonym czasie pierwszej połowy do siatki trafił jeszcze Tomasz Karwat, który dostał doskonałe podanie od Mordzińskiego.
Po zmianie stron gospodarze mocniej zaatakowali i momentami zepchnęli przeciwników do głębokiej defensywy. Zdarzało się jednak, że zapominali o odpowiedniej asekuracji, co podopieczni Tomasza Prasnala znakomicie wykorzystali w 54 min. Składna kontra wykończona strzałem Mateusza Bednarskiego praktycznie zamknęła emocje w tym spotkaniu. Lublinianie starali się jeszcze nawiązać walkę, ale stać ich było jedynie na zmniejszenie strat za sprawą Pawła Barana. – Sokół skorzystał z naszych prezentów. W ten sposób padły trzy bramki Zagraliśmy poniżej oczekiwań, ale wierzę, że za tydzień będzie lepiej. Być może zbyt mocno uwierzyliśmy w swoje umiejętności – zastanawia się Przemysław Drabik, opiekun Sygnału.
Dzięki kolejnemu zwycięstwu Sokół natomiast wygrzebał się z dołu tabeli i z optymizmem może patrzeć w przyszłość. Najbliższe tygodnie będą dla podopiecznych Tomasza Prasnala bardzo istotne. Do zakończenia rundy jesiennej zostało 5 kolejek, a Sokół ma realną szansę na wywalczenie kompletu punktów w co najmniej trzech spotkaniach. – I to jest nasz plan minimum. Najważniejsze, że wróciła nam skuteczność. Pewnym problemem może być fakt, że znacznie lepiej radzimy sobie w starciach z mocnymi przeciwnikami, niż tymi z dołu tabeli. Lubimy jak rywal gra dużo piłką i preferuje techniczny futbol – mówi Adam Brodziak, kierownik Sokoła.
Sygnał Lublin – Sokół Konopnica 3:5 (2:4)
Bramki: Mordziński (39), Karwat (45), Baran (76) – Osoba (18, 44), Sowiński (30), Aftyka (26), Bednarski (54).
Sygnał: Furman, Piwowarski, Prus, Baran, Rakowski (60 Twardzik), Bober (80 Paszczuk), Książek, Machowski (80 Gąsior) , Mordziński, Karaś (85 Grabias), Karwat (60Mazur)
Sokół: Jargieło - Łappo Sowiński, Kisiel, W. Ryba, Aftyka(83 D. Wójcik), P. Wójcik, S. Ryba (70 J. Wójcik), Bednarski (70 Robaczyński), Osoba, Wrzyszcz (82 Caban).
Żółte kartki: Kisiel, S. Ryba. Sędziował: Ląd. Widzów: 200.