Jeden z bohaterów meczu Polska – Niemcy Michał Pazdan przyznał po spotkaniu, że w czwartkowy wieczór miał bardzo dużo pracy. Zawodnik po transferze z Jagielloni Białystok do Legii Warszawa miewał lepsze i gorsze momenty, ale udowodnił, że kiedy dopisuje mu forma, to jest idealnym partnerem w defensywie dla Kamila Glika
– Śmieję się, że w starciu z Irlandią Północną miałem tyle kontaktów z piłką, co Wojtek Szczęsny. Z Niemcami było już znacznie więcej pracy. Dodatkowo trzeba było utrzymać pełną koncentrację od początku do końca. Myślę jednak, że to się udało. Lubię mecze, w którym mam co robić. Czy to był mój najlepszy występ w karierze? Nie myślę o tym – wyjaśnia Pazdan.
Środkowy obrońca biało-czerwonych przyznał również, że dobra postawa naszej kadry w starciu z mistrzami świata, to zasługa nie tylko zawodników, ale i sztabu szkoleniowego. – Mieliśmy doskonale rozpracowanych rywali. Już po spotkaniu dostaliśmy jednak prezentację tego, co robiliśmy na boisku. Trener wskazał nam wszystkie pozytywne i negatywne momenty. Mimo że kontrolowaliśmy czwartkowe spotkanie, to nadal możemy wyciągnąć z niego wnioski – przekonuje obrońca Legii.
Zawodnik podczas piątkowej konferencji prasowej opowiedział także o nagrodzie dla piłkarza meczu z Niemcami i o... wozach transmisyjnych pod jego domem w Krakowie. – Nie mnie oceniać, kto otrzymał nagrodę dla najlepszego zawodnika meczu. Słyszałem, że podobno pod moim domem parkują wozy transmisyjne, ale jeszcze nie rozmawiałem o tym z rodziną. Pewnie są przerażeni całym zamieszaniem. Może jednak wreszcie coś będzie się działo w Nowej Hucie, bo zazwyczaj jest tam nudno.