Bez kontuzjowanych Jakuba Błaszczykowskiego i Sebastiana Boenischa oraz Eugena Polańskiego i Ludovica Obraniaka, którzy zrezygnowali z gry w kadrze, rozpoczęła zgrupowanie przed najważniejszym spotkaniem w tym roku reprezentacja Polski.
Polska walcząca jak równy z równym z Niemcami, którzy w półfinale mistrzostw świata rozgromili 7:1 Brazylię? Mało realne.
Zabierzmy jednak z tej drużyny Philipa Lahma, Pera Mertesackera, Miroslava Klose (koniec kariery reprezentacyjnej), Benedikta Hoewedesa, Bastiana Schweinstengera, Sammiego Khedirę i Juliana Draxlera (kontuzje), a okaże się, że w sobotę na Stadionie Narodowym naszym rywalem będzie zupełnie inny zespół niż ten grający na mundialu w Kraju Kawy.
Oprócz siedmiu piłkarzy, którzy zagrali w pamiętnym meczu z Canarinhos, Joahim Loew nie będzie mógł skorzystać także z Marco Reusa. Skrzydłowemu Borussii odnowiła się kontuzja, która wcześniej wykluczyła go z udziału w mistrzostwach świata.
Oczywiście, Niemcy to nadal bardzo mocny przeciwnik, z wieloma gwiazdami, jak Manuel Neuer, Thomas Mueller czy Mario Goetze, ale już nie tak mocny, jak jeszcze kilka miesięcy temu.
Niemcy są świadomi własnych problemów, ale zachowują umiarkowaną pewność siebie. – Nie mamy teraz wszystkich piłkarzy do dyspozycji, ale i tak naszym celem jest zwycięstwo. Ci, co przyjechali na kadrę są w formie i trzeba to wykorzystać. Oczywiście, Polacy są jednymi z kandydatów do pierwszego miejsca. Nie można też zlekceważyć Irlandczyków – powiedział Loew dla PAP.
– Niemcy to wciąż są mistrzowie świata. Ta drużyna do perfekcji doprowadziła organizację gry w każdym elemencie. Pomimo rotacji w składzie w porównaniu do mundialu, ten zespół nadal jest bardzo groźny. W tym systemie ten zespół funkcjonuje od wielu lat i praktycznie jest bez wad – ocenia selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka.
– Jeśli można mówić o słabych punktach tej drużyny, to można wskazać właśnie na obronę. Nawet mistrzowie świata mają słabe punkty. Szanujemy naszych rywali, bo są faworytem nie tylko naszej grupy, ale również najbliższych mistrzostw Europy. Jednak w futbolu wszystko może się wydarzyć i musimy podejść do tego meczu z zimną głową – dodaje Robert Lewandowski.
W poniedziałek nasza drużyna narodowa trenowała w okrojonym, czternastoosobowym składzie. Dzień później kadrowicze byli już w komplecie. Jako ostatni do kolegów dołączył Łukasz Teodorczyk. Wieczorem wszyscy wzięli udział w treningu na stadionie KS ZWAR Warszawa.
Wcześniej odbyła się konferencja prasowa, w której wzięli udział selekcjoner Adam Nawałka oraz Sebastian Mila, Robert Lewandowski, Łukasz Piszczek i Kamil Grosicki.
– W tych eliminacjach mamy za sobą zaledwie prolog. Głęboko wierzę, że spotkaniem z Gibraltarem rozpoczęliśmy marsz w górę. Eliminacje zainaugurowaliśmy w dobrym stylu, jeżeli chodzi o naszą grę. Dlatego z dużym optymizmem patrzymy w przyszłość i wierzymy, że ta drużyna będzie grała coraz lepiej – powiedział Nawałka.
Sobotnie spotkanie będzie szczególne dla Lewandowskiego, który na Stadionie Narodowym spotka się z kolegami z Borussii Dortmund i Bayernu Monachium.
– Już wcześniej kilka razy dowcipkowaliśmy na temat sobotniego meczu. Niemcy żartowali, że remis wezmą w ciemno. Tak na poważnie, to wiadomo, że w eliminacjach każdy punkt jest ważny. Powinniśmy pamiętać, że po meczu z Niemcami czeka nas spotkanie ze Szkotami – zauważył snajper Bawarczyków.
Polacy nie zamierzają jednak szachować siłami i oszczędzać się przed meczem z Brytyjczykami. – Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, żebym wychodził na boisko i myślał o tym, jak zremisować mecz. Zawsze gram o zwycięstwo – stwierdził Łukasz Piszczek.
Po raz ostatni biało-czerwoni grali z Niemcami w maju. Tamten mecz nie został rozegrany jednak w terminie FIFA i selekcjonerzy obu zespołów nie mogli wystawić do gry najsilniejszych składów. Nasi zachodni sąsiedzi zagrali w ligowym zestawieniu bez asów z Bayernu i Borussii. Kilku ważnych zawodników zabrakło także w reprezentacji Polski.
– To było dla nas bardzo korzystne spotkanie. Przekonaliśmy się, że niezależnie od tego, kto gra w niemieckiej drużynie, schematy taktyczne i organizacja gry są bardzo podobne – zakończył Nawałka.