ROZMOWA Z Sergiuszem Prusakiem, bramkarzem Górnika Łęczna
– Jest to powód do dumy, bo gramy po to, żeby nie tracić goli, a co za tym idzie, zwyciężać. W tej chwili mamy na koncie już 26 punktów i zaledwie 12 straconych bramek. Wynik całkiem dobry, ale jest jednak mały niedosyt, bo gdyby nie kilka wpadek, bylibyśmy lepsi o parę punktów.
• Wasz dorobek świadczy o tym, że szybko udało się zgrać, co wcale nie jest regułą wśród zespołów po rewolucji kadrowej.
– Wiadomo było, że ten zespół ma potencjał, tylko kwestią czasu pozostawało, kiedy zaczniemy go wykorzystywać. W tej chwili nie jest jeszcze może tak, że wszyscy rozumiemy się bez słów, ale z meczu na mecz wygląda to co raz lepiej.
• Jest pan pewniakiem u Jurija Szatałowa, ale na początku sezonu nie zawsze miał pan miejsce w składzie. Trener stosował zasadę "do pierwszego błędu” i co mecz zmieniał pana z Pawłem Sochą. To nie była chyba komfortowa sytuacja dla żadnego z was?
– Na pewno nie. Bramkarz musi być pewny siebie, co bez regularnych występów nie jest łatwe. Z drugiej strony ja jestem takim człowiekiem, że żyję meczem nawet na ławce, staram się być z zespołem i pomagać, jak tylko się da. Trener to chyba zauważył i postanowił mi zaufać. Taka zdrowa rywalizacja, jaka jest między mną a "Pawką” robi nam obu bardzo dobrze, i bez względu na to, czy bronię ja, czy on, między słupkami stoi jeden z najlepszych fachowców w lidze.
• Dzięki wygranej nad Olimpią Grudziądz, tracicie już tylko dwa punkty do lidera. Jak tak patrzycie na tabelę, to nie zaczynacie mówić o awansie?
– Każdy gra w piłkę, żeby być jak najwyżej. Na pewno chcemy awansować do T-Mobile Ekstraklasy, ale na razie koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu. Tylko idąc tą drogą mamy szanse zakończyć rozgrywki w pierwszej dwójce i wywalczyć awans.
• Ostatnio na wasze spotkania przychodzi coraz więcej kibiców. Chyba przyjemnie jest mieć dla kogo grać?
– Na Arce była super atmosfera, w meczu z Olimpią fani również ponieśli nas dopingiem. Bardzo ważne, że głośno wspiera nas nie tylko trybuna B, ale cały stadion. Koledzy opowiadali mi, że kiedyś na mecze w Łęcznej przychodziło po osiem tysięcy osób. Mam nadzieję, że niedługo cała Lubelszczyzna znów zacznie żyć Górnikiem i stadion będzie pękał w szwach.
• To chyba dopiero w ekstraklasie.
– Chyba tak. Dlatego musimy grać tak, żeby zrobić ten awans i zachęcić jak najwięcej ludzi do kibicowania Górnikowi.