ROZMOWA z Jakubem Grzegorzewskim, kapitanem Miedzi Legnica
– Jednym słowem to był kabaret, który zrobił sobie sędzia na boisku. On był najlepszy na boisku. Łęczna nawet w jedenastu na ośmiu nie potrafiła wygrać meczu. Gdybyśmy zagrali jeszcze pięć minut dłużej to myślę, że spotkanie zakończyłoby się walkowerem. Bo sędzia dałby nam jeszcze jedną czerwoną kartkę. Wtedy gospodarze wygraliby mecz, mieliby trzy punkty i trener Rzepka mógłby być zadowolony. Granie Łęcznej to tylko kopanie piłki do przodu. Pokazaliśmy, że w grając w jedenasty pewnie skończyłoby się minimum 4:0 dla nas. Ja też jeszcze w takim meczu nie grałem. Widocznie kiedyś musi być ten pierwszy raz. My zeszliśmy na dalszy plan, a sędzia był głównym aktorem tego widowiska. Dobrze, że była transmisja telewizyjna, to każdy mógł sobie zobaczyć.
• W jedenastu na jedenastu Bogdanka nie rzeczywiście nie miałaby szans wyrównać?
– Jeśli pan był na meczu, to chyba widział co się działo?
• Rozmawiamy od razu po spotkaniu, więc byłem i widziałem.
– Było już 2:0 i pewnie strzelalibyśmy kolejne bramki dla nas. Przez pierwsze 30 minut "Ptaszek” miał chyba dwa razy piłkę w rękach. Szczerze mówiąc, to spodziewałem się znacznie dojrzalszej drużyny z Łęcznej. Gdy byliśmy w jedenastu, to nie zagrozili nam w ogóle. A w dziesięciu zaczął się bal.
• Jak oceni pan podyktowanie rzutu karnego? Bo z trybun wyglądało to tylko na zbyt wysoko uniesioną nogę.
– Ale Marcin Nowacki by to przyjął albo uderzył. I wtedy moglibyśmy gdybać. Dla mnie ewidentny rzut karny. Sędzia boczny biegnie i mówi, że był faul, oczywiście główny nie wie co robić. Dlatego wzięły stąd się takie mieszane odczucia.
• Pogoda miała wpływ na grę i tę ilość kartek?
– To był mecz walki. Inaczej nie mogło być skoro graliśmy w dziesięciu, a potem w dziewięciu. Jakoś musieliśmy łatać te dziury, było ciężko. Kiedy siły były wyrównane to mu graliśmy piłką, a Łęczna za nią biegała.
• Sędziego swoimi decyzjami sprokurował wydarzenia na boisku?
– No a kto?! Jak może sędzia dać drugą żółtą kartkę za faul na środku boiska? Zawodnik Łęcznej krzyczy "au” i sędzia daję kartkę. Ja tego nie rozumiem. I tłumaczy, że to było przerwanie groźnej akcji, na środku boiska. Jak można? Jeszcze raz powtórzę, dla mnie to był kabaret. Piłkarsko pokazaliśmy trenerowi Rzepce, że jeszcze dużo brakuje.
• Flota straciła wszystkie punkty i w czołówce jeszcze może się dużo dziać.
– Na pewno się poddamy i będziemy walczyć. Mam nadzieję, że ten arbiter nam nie będzie już sędziował. Może niech jakiś zespół założy i… pośpiewa.