Mieć pełnowymiarowe boisko piłkarskie ze sztuczną trawą i oświetleniem – bezcenne. Dopływ sporej gotówki, przez jakieś dwa miesiące, murowany.
Efekt jest z kolei taki, że są one zajęte niemal od świtu do ciemnej nocy. Grają na nich wszyscy, począwszy od pierwszoligowców po zespoły z trzeciej, czwartej ligi, okręgówki i klasy A.
Ale nie wszyscy mają to szczęście. Kto nie zarezerwował sobie tam wcześniej miejsca może zapomnieć o wynajęciu takiego obiektu. Tak jak czwartoligowy Orion Niedrzwica, który w ten weekend miał zaplanowany sparing z Lublinianką.
– Musieliśmy go odwołać, bo nie ma boiska, na którym moglibyśmy zagrać – tłumaczy Waldemar Wiater, trener Orionu. – Te w Łęcznej i Puławach są obłożone od godz. 8 do 21. Po prostu nie ma się gdzie wcisnąć.
Rzeczywiście wynajęcie boiska, zwłaszcza w weekend, graniczy z cudem. W Puławach do dyspozycji zawodników jest obiekt przy Zespole Szkół im. KEN. Boisko ma wymiary 105x64 m, jest oświetlone 450 luxami i ma plastikowe siedzenia dla 300 osób. Jego wynajem na jeden mecz to koszt 500 zł, za włączenie oświetlenia trzeba wysupłać dodatkowe 100 zł.
– W ten weekend mamy w grafiku dziewięć meczów – mówi Arkadiusz Urbaniak z MOSiR Puławy. – Zgłaszają się do nas nie tylko kluby z woj. lubelskiego, ale też z mazowieckiego i świętokrzyskiego. Niestety, nie jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich.
Praktyka jest taka, że koszty wynajmu boiska drużyny solidarnie dzielą między siebie. Za jeden mecz dany klub płaci więc od 250 do 300 zł. – Bywa jednak tak, że bogatsze kluby płacą całość, za siebie i rywala – dodaje Urbaniak.
Dziennie na takim obiekcie można zarobić nawet 3 tys. zł. W ciągu tygodnia 8 tys. zł, zaś w skali miesiąca, jak łatwo policzyć, jakieś 25 tys. zł. Ale są też wydatki. – Tej zimy sporo kosztowało nad odśnieżanie, które musiało być robione na bieżąco. Inaczej nikt nie chciałby grać na takiej murawie – słusznie zauważa Urbaniak.
Nieco więcej zarabiają w Łęcznej. Sparta Rejowiec płaciła 328 zł za mecz w dzień i 428 zł za spotkanie w nocy. Płaciła za siebie, więc drugie tyle musiał wyłożyć rywal. – To kosztuje, ale musimy gdzieś grać, bo nie da się tylko trenować – kwituje Marek Jankowski, kierownik drużyny.