(fot. Dariusz Buczek/www.sokol-zwierzyniec.pl)
Siedem bramek, obroniony rzut karny, czerwona kartka i dwa gole w doliczonym czasie gry. Takimi wydarzeniami można by śmiało obdzielić wszystkie mecze jednej kolejki ligowej, tymczasem wszystko to działo się podczas starcia Sokoła Zwierzyniec z Olimpią Miączyn
W meczu broniącej się przed spadkiem drużyną trenera Piotra Macka, a jedną z rewelacji rudny jesiennej nie brakowało niczego. Spotkanie lepiej rozpoczęli goście i w 20 minucie Michał Kosiński bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego trafił na 1:0. Odpowiedź Olimpii była jednak niemal natychmiastowa i sześć minut później do wyrównania doprowadził Tomasz Wróbel. W 43 minucie kapitalnym uderzeniem z woleja popisał się Jurii Shevczuk i wydawało się, że gospodarze na przerwę zejdą prowadząc. Nic bardziej mylnego, bo dwie minuty później po raz kolejny do remisu doprowadził Tomasz Łyp.
Po przerwie emocji było jeszcze więcej. Już dwie minuty po wznowieniu gry na 3:2 trafił Kosiński. Po tej bramce sytuacja na boisku nieco się uspokoiła, ale emocje sięgnęły zenitu w końcówce. Najpierw Grzegorz Paczos obronił rzut karny, ale w 90 minucie na 3:3 trafił Wróbel, zdobywając drugą bramkę tego dnia. Ostatnie słowo należało jednak do miejscowych, a konkretnie Kosińskiego, który już w doliczonym czasie gry skompletował hattricka, dając zarazem swojej drużynie upragnione zwycięstwo.
– Rzadko kiedy kibice z trybun mogą oglądać mecz, w którym Sokół zdobywa cztery gole. Tym bardziej, że w ostatnich dniach nasza skuteczność nie rzucała na kolana – mówi Michał Macek, szkoleniowiec ekipy ze Zwierzyńca. – Mieliśmy swój plan na to spotkanie i wiedzieliśmy, że możemy zaskoczyć Olimpię grając prostopadłe podania po ziemi. Radość po końcowym gwizdku była ogromna, tym bardziej, że kończyliśmy mecz w dziewiątkę, bo po czerwonej kartce dla Myszaka kontuzji w samej końcówce doznał Maksyumchuk. Całemu zespołowi za zdobycie trzech punktów należą się wielkie słowa uznania. Mamy dość wąską kadrę, ale atmosfera w drużynie jest świetna. Zawodnicy podczas meczów pokazują ogromną determinację i charakter. Do tego potrafią rozegrać piłkę i przeprowadzić składne akcje. Obserwowałem to spotkanie z trybun i było mi miło gdy kibice podchodzili do mnie i chwalili drużynę. Misja utrzymania trwa i zapewniam, że do końca rozgrywek tanio skóry nie sprzedamy – kończy Macek.
Sokół Zwierzyniec – Olimpia Miączyn 4:3 (2:2)
Bramki: Kosiński (20, 47, 90+4), Shevchuk (43) – Wróbel (26, 90), Łyp (45).
Sokół: Paczos – Łukasik, Sirko, Shevchuk, Jończak – Kusy, Kosiński, Kwaśniuk, Myszak, Kapłon – Maksymchuk (86 Komorowski).
Olimpia: Suchodolski – M. Jachorek (63 Hrysiak), Cisek (55 Kukiełka, 73 Wiatrzyk), Różniatowski, R. Jachorek – Markiewicz, Szawaryn (Zieliński), Łyko, Dec – Łyp (73 Bożek), Wróbel.
Czerwona kartka: Myszak (78-za dwie żółte).
Sędziował: Bartłomiej Górski.