Spotkanie tych zespołów było zaplanowane na miniony weekend, ale ze względu na występy puławian i zabrzan w Challenege Cup odbędzie się dzisiaj. Stawką meczu jest miejsce w pierwszej czwórce ligowej tabeli.
I nie są to tylko marzenia. W wakacje klub, ówczesny Handball, otrzymał solidne wsparcie z miasta i zmienił nazwę na Górnik. Ta firma jest znakiem rozpoznawczym zabrzańskich futbolistów. Ambitne plany dorównania piłkarzom nożnym mają szczypiorniści.
Dlatego na trenerskiej ławce Górnika pojawił się Szwed Patrik Liljestrand, zakontraktowano również graczy z nazwiskami – byłych bądź aktualnych reprezentantów Polski: Sebastiana Suchowicza, Roberta Orzechowskiego, Michała Kubisztala i Adama Twardo. Dołączyli oni do gra-jących już w Zabrzu Mariusza Jurasika i Daniela Żółtaka. Stworzony w ten sposób zespół zaczyna być postrachem rywali na polskich parkietach.
Górnicy dotychczas wygrywali, co mieli do wygrania. Ulegli jedynie Vive Targom Kielce, Orlen Wiśle Płock i co było zaskoczeniem, na wyjeździe MMTS Kwidzyn. Podzielili się też punktami u siebie z Pogonią.
– Zabrzanie to już mocno odmieniona drużyna, od tej z którą rywalizowaliśmy w play-off oraz w jednym ze sparingów, kiedy to zaczynali się powoli zgrywać – twierdzi Mateusz Kus, obrotowy Azotów.
– Na pewno czeka nas bardzo trudne zadanie. Naszym atutem jest własna hala. O zwycięstwie decydować będzie solidna obrona oraz postawa bramkarzy. Na pewno mecz będzie emocjonujący.
Spotkanie z Górnikiem będzie przedostatnim w pierwszej rundzie fazy zasadniczej. W następną środę Azoty zagrają w Mielcu ze Stalą. – Zakładałem zdobycie 14 punktów w tej fazie – tłumaczy trener puławian Bogdan Kowalczyk. – Mamy ich 10. Potrzebujemy dwóch wygranych.
Pod znakiem zapytania stoi występ kontuzjowanego Michała Szyby.