MKS Selgros w ćwierćfinale Pucharu Zdobywców Pucharów! Podopieczne Sabiny Włodek przegrały 21:29, ale w dwumeczu okazały się lepsze od duńskiego z Randers HK. Do ostatnich sekund kibice w hali Globus musieli drżeć o końcowy rezultat
W meczu o półfinał Pucharu EHF SPR zmierzył się z duńskim Randers. Ekipa ze Skandynawii była wówczas wyraźnie lepsza.
Pięć sezonów później los ponownie skojarzył obie ekipy, a stawką tego dwumeczu był awans do ćwierćfinału Pucharu Zdobywców Pucharów. Pierwsze spotkanie odbyło się w Danii, a zwycięsko z niego wyszedł mistrz Polski, który ograł rywalki 27:18. Wobec tak wysokiego triumfu rewanż wydawał się czystą formalnością.
– Niech te dziewięć bramek nikogo nie uśpi. Dunki drugi raz nie zagrają tak słabo i jestem przekonana, że od pierwszych minut rzucą się do huraganowych ataków. Musimy pozostać czujne. Nie ma jednak co ukrywać, że gdzieś w głowie tkwi wynik z pierwszego spotkania – mówiła przed meczem Dorota Małek, kapitan MKS Selgros.
Pierwsze minuty zdawały się jednak potwierdzać oczekiwania kibiców, którzy w zdecydowanej większości spodziewali się świętowania awansu do ćwierćfinału. Wynik otworzyła Małek, a później obie ekipy grały "bramka za bramkę”. W dziesiątej minucie lublinianki prowadziły nawet dwoma trafieniami.
Szybko jednak na ławkę kar zostały odesłane Małek oraz Marta Gęga i Dunki nieco odrobiły straty. W 22 min objęły nawet prowadzenie, bo do lubelskiej siatki trafiła Angelica Wallen. Od tej pory przyjezdne zaczęły zyskiwać lekką inicjatywę i na przerwę schodziły prowadząc 15:13.
Prawdziwy dramat rozegrał się jednak w drugiej połowie. Gospodynie wyszły na nią bez należytej koncentracji i trzeci kwadrans meczu przegrały 2:9. W efekcie tego Dunki już w 44 min odrobiły straty z pierwszego spotkania. Dodatkowo, od 41 min Polki musiały radzić sobie bez Marty Gęgi, która w wyniku gradacji kar otrzymała czerwoną kartkę.
Problemy jednak scementowały gospodynie, którym pomagał fantastyczny doping w hali Globus.
Lublinianki zdobyły cztery bramki z rzędu i zrobiło się 19:24. Chwilę później było jednak już 20:27 dla Randers. Wtedy obie ekipy dopadł poważny kryzys i przez osiem minut żadna z drużyn nie był w stanie trafić do siatki rywalek.
Ten stan rzeczy zmieniła dopiero Alesia Mihdaliova. Szczypiornistki z Randers w samej końcówce zdobyły jeszcze dwie bramki, ale do awansu zabrakło im jednego trafienia.
MKS Selgros Lublin – Randers HK 21:29 (13:15)
Selgros: Dzhukeva, Baranowska – Gęga 6, Quintino 4, Drabik 3, Małek 3, Mihdaliova 2, Rola 2, Repelewska 1, Nestsiaruk, Skrzyniarz. Kary: 14 min.
Randers: Lundsby, Vojcic – Westberg 9, Gosse 7, Wallen 6, Andersen 3, Cuadrado 1, Hojlund 1, Heindahl 1, Jonsdottir 1, Svangaard. Kary: 4 min.
Sędziowały: Pech i Vagvolgyi (obie Węgry). Widzów: ok. 2000.
Pierwszy mecz: 27:18. Awans: MKS Selgros Lublin.