Szczypiorniści Azotów wrócili do Puław z Pucharem Prezydenta Mielca.
Do Mielca nie pojechał rozgrywający Siergiej Łukaszow, który wybrał się do Kiszyniowa załatwiać formalności wizowe. - Zawodnik podpisał już z nami dwuletni kontrakt, otrzymał też pozwolenie na pracę w naszym kraju. Dlatego nie było go na turnieju - wyjaśnia prezes Azotów Jerzy Witaszek.
Mielecka impreza miała pokazać, na jakim etapie przygotowań do rozgrywek ekstraklasy są gracze szóstej drużyny ubiegłego sezonu. Wydaje się, że najsłabszym ogniwem w tej chwili jest bramka oraz brak wartościowego zmiennika dla Artura Witkowskiego na lewym skrzydle.
- Piotr Wyszomirski nie bardzo może się pozbierać po Młodzieżowych Mistrzostwach Europy w Rumunii. Widać, że jego interwencje między słupkami nie są jeszcze takie, jak w poprzednim sezonie - ocenia sternik klubu. - Z kolei Marek Długosz zaczął już pracować indywidualnie z trenerem bramkarzy Piotrem Dropkiem. Są już wyniki tej współpracy. Z dobrej strony pokazał się Tomasz Pomiankiewicz i widać, że to był dobry zakup. Mocne też powinno być nasze koło z Mateuszem Kusem i Łukaszem Kandorą, choć z pewnością trudno będzie wypełnić lukę w obronie po Grzegorzu Mazurze.
Już od czwartku Azoty wystąpią na silnie obsadzonym turnieju w Dzierżoniowie. Ich grupowymi rywalami będą rosyjski Lokomotiw-Poljot Czelabińsk, ukraiński Budiveklnik Browary oraz Vive Kielce i Miedź Legnica.