Po niezwykle emocjonującym i dramatycznym pierwszym meczu ćwierćfinałowym, szczypiorniści Azotów pokonali, dopiero po dogrywce, utytułowane Zagłębie Lubin 39:37. W regulaminowym czasie był remis 33:33.
Para: Azoty – Zagłębie, uznana została za najciekawszą w fazie ćwierćfinałów. I patrząc na pierwsze spotkanie, opinia ta nie była bezpodstawna. W sobotę spotkały się zespoły o zbliżonych umiejętnościach. Różnicą były tylko doświadczenie i ligowy dorobek. Pod tym względem przewaga była po stronie gości, mistrza Polski z 2007 roku oraz finalisty tegorocznej edycji Pucharu Polski.
Już raz w tym sezonie, w serii zasadniczej, drużyna z Puław pokazała, że można ograć wyżej notowanego rywala. W grudniu Azoty zwyciężyły 24:23. W sobotę, stawka spotkania była już znacznie większa. Gospodarze chcieli wygrać, by zyskać komfort przed wyprawą do Lubina. Presja korzystnego wyniku od początku miała wpływ na poczynania obu zespołów. Lepiej znosili ją zawodnicy Zagłębia, którzy grali spokojniej i skuteczniej.
Miejscowi gonili wynik, zbliżając się nawet na remis (10:10, 12:12), do przerwy jednak tracili trzy bramki. Największym mankamentem była gra w obronie. – Tak naprawdę nic nie broniliśmy, co całkiem słusznie zarzucił nam w przerwie trener Kowalczyk – mówi Wojciech Zydroń.
To właśnie agresja w defensywie i udane interwencje Piotra Wyszomirskiego w puławskiej bramce, dały nadzieję na końcowy sukces.
Najpierw gospodarze doprowadzili do remisu 29:29, a po przechwytach i golach Zydronia oraz Pawła Sieczki, objęli prowadzenie 32:30. Dziesięć sekund zabrakło, aby wygrać w regulaminowym czasie. Rzutem z drugiej linii, w długi, pokonał popularnego "Wyszu” Michał Nowak. Konieczna była dogrywka.
W niej pierwszą odsłonę wygrali gospodarze 3:1, w drugiej był remis 3:3. Taki dorobek strzelecki dał zasłużoną wygraną. Ostatniego gola dla puławian zdobył jeden z najskuteczniejszych graczy Remigiusz Lasoń. To tysięczne trafienie rozgrywającego w ekstraklasie.
Azoty Puławy – Zagłębie Lubin 39:37 (33:33, 15:18)
SKŁADY I BRAMKI
Azoty: Wyszomirski, Stęczniewski – Gowin, Lasoń 10, Zinczuk 2, Pomiankiewicz, Kus 1, Witkowski 3, Afanasjev 7, Szyb 1, Sieczka 5, Zydroń 10. Kary: 6 minut.
Zagłębie: Malcher, Świrkula – Orzłowski 1, Stankiewicz 9, Niedośpiał 1, Tomczak 4, Fabiszewski 2, Kozłowski, Adamczak 5, Obrusiewicz 5, Kieliba 5, Nowak 5. Kary: 8 minut.
Sędziowali: Mirosław Baum (Warszawa), Marek Góralczyk (Świętochłowice). Widzów: 500.
POWIEDZIELI PO MECZU
– To było bardzo zacięte spotkanie, a zwycięstwo wymknęło nam się w końcówce. Jesteśmy oburzeni pracą sędziów, którzy mieli wiele dość dziwnych i niekorzystnych dla nas decyzji. Na pewno będzie trzecie spotkanie. Po raz drugi przyjedziemy do Puław dzień wcześniej, we wtorek, po zwycięstwo.
Remigiusz Lasoń, rozgrywający Azotów
– Wygraliśmy agresywną obroną, którą zaczęliśmy prezentować w drugiej połowie i dogrywce. Bardzo się cieszę z tysięcznego gola w ekstraklasie, którego dedykuję rodzicom: Teresie i Andrzejowi.