(fot. Maciej Kaczanowski)
MKS Perła Lublin w sobotę rozpoczyna rywalizację w Lidze Europejskiej. Tymczasem w klubie panują fatalne nastroje, a część kibiców domaga się nawet zwolnienia Kima Rasmussena
Grobowa atmosfera nie powinna dziwić, bo Perła w ostatnich dniach prezentuje się fatalnie. Przypomnijmy, że od połowy lutego Superliga miała przerwę z powodu mistrzostw Europy. Zespół miał czas na spokojny trening, chociaż nie odbywał się on pod okiem głównego szkoleniowca. Kim Rasmussen został selekcjonerem reprezentacji Czarnogóry i również przebywał na Euro. Czas przerwy został widać źle wykorzystany, bo po wznowieniu rozgrywek Perła wyraźnie przegrała z Piotrcovią Piotrków Trybunalski oraz została zdemolowana przez MKS Zagłębie Lubin. Obecnie w zespole nic nie funkcjonuje zarówno w defensywie, jak i ofensywie.
Zresztą w pierwszej części sezonu, choć wyniki były lepsze, gra drużyny również nie wyglądała zbyt dobrze. Zastanawiać może zwłaszcza fakt kompletnego braku wykorzystania kołowych. W Lubinie cieniem samej siebie była chociażby Joanna Szarawga. Obrotowa, która w poprzednim sezonie była jedną z gwiazd drużyny, była w „świętej wojnie” zupełnie bezużyteczna. Sprowadzona przed sezonem Andrijana Tatar, to też zawodniczka o dwie klasy gorsza od Sylwii Matuszczyk, którą pożegnano bez żalu po zakończeniu poprzednich rozgrywek. Pretensje można mieć również do reszty zagranicznego zaciągu. Djurdjina Malović ma najgorszą skuteczność celnych rzutów w zespole, a Jaqueline Anastacio dwa ostatnie mecze zagrała na katastrofalnym poziomie. Natalia Vinyukova to zupełnie osobna historia. Rosjanka została sprowadzona w połowie listopada i wiele osób zastanawiało się, czy kolejna zawodniczka jest Perle potrzebna. Mecze w Piotrkowie Trybunalskim i Lubinie tylko wzmogły te wątpliwości, bo 31-latka pojawiła się na boisku jedynie na kilkadziesiąt sekund. Pretensji nie można mieć jedynie do Mariny Razum, która bardzo dobrze spisuje się w lubelskiej bramce.
Obecna Perła Kima Rasmussena zaczyna przypominać biblijną wieżę Babel. Symboliczne stały się słowa wypowiedziane w Lubinie podczas jednej z przerw na żądanie, kiedy przypomniano, że meczu nie da się wygrać na stojąco. Tymczasem w drugiej połowie do niektórych piłek lubelskim szczypiornistkom chyba nie chciało się schylić i bezradnie patrzyły jak na parkiet rzuca się chociażby Daria Zawistowska. – Prezentujemy poziom, który tej drużynie nie przystoi. Gdy tylko zespół wróci do Lublina, będziemy rozmawiać zarówno ze sztabem szkoleniowym, jak i zawodniczkami. Chcemy poznać ich spojrzenie na sytuację, w której się znaleźliśmy. Po tych spotkaniach będziemy wyciągać ewentualne wnioski i podejmować dalsze decyzje. Myślę, że zwolnienie Kima Rasmussena byłoby nieco abstrakcyjne, bo w końcu jest to jeden z najlepszych szkoleniowców na świecie. Mimo wszystko nie wykluczam niczego – powiedział w materiałach prasowych klubu Bogusław Trojan, prezes MKS Perła.
Czasu na poprawę sytuacji oraz trening nie ma zbyt dużo. Już w sobotę drużynę czeka debiut w Lidze Europejskiej, a przeciwnikiem będzie Kastamonu Belediyesi. Mecz odbędzie się w azjatyckiej części Turcji, więc zawodniczkom dojdzie jeszcze wyczerpująca podróż. Wydaje się, że występy w europejskich pucharach nie powinny być w tym momencie priorytetem dla Perły, bo za chwilę może jej odjechać rodzima Superliga. W niej w styczniu zagrają kolejno z KPR Gminy Kobierzyce, Startem Elbląg, Młynami Stoisław Koszalin i KPR Ruch Chorzów. Seria porażek w tych spotkaniach może oznaczać koniec marzeń o obronie mistrzowskiego tytułu.