Wszystko przez nieszczęśliwie ułożony kalendarz ligowy. Mistrzynie Polski na inaugurację rozgrywek zmierzyły się z KPR Jelenia Góra. Wyjazd na drugi koniec Polski okazał się udany, bo podopieczne Sabiny Włodek wygrały 38:24.
- Nie jest to komfortowa sytuacja, ale w przeszłości radziłyśmy sobie z większymi problemami. Minusem jest to, że nie mamy czasu na trening. Nie zamierzamy jednak szukać wymówek.
Jesteśmy faworytem sobotniej konfrontacji i zamierzamy przywieźć z Tczewa dwa punkty - zapowiada Monika Marzec, druga trener MKS Selgros.
Sztab szkoleniowy MKS ma coraz większy komfort przy ustalaniu meczowego składu. W środę po raz pierwszy po kontuzji pojawiła się na parkiecie Joanna Drabik. Jej powrót sprawił, że upadł pomysł z wykorzystaniem jako kołowej Małgorzaty Roli, nominalnej skrzydłowej.
Szybciej do zdrowia wraca także Joanna Szarawaga. 20-letnia obrotowa blisko rok temu zerwała więzadła i wydawało się, że jej rehabilitacja potrwa jeszcze kilka tygodni dłużej.
- W poniedziałek Asia pojawiła się na zajęciach i zakomunikowała, że dostała od lekarza pozwolenie na treningi z zespołem. Do Tczewa oczywiście jeszcze nie pojedzie. Będziemy ją powoli wprowadzać do gry - chwali swoją podopieczną Marzec.
Sporą zagadką była również postawa zespołu w defensywie. W poprzednich sezonach spokój na środku obrony zapewniała Alina Wojtas. Reprezentantka Polski przeniosła się jednak do Larviku, dlatego Sabina Włodek w lecie długo zastanawiała się nad zestawieniem defensywy. Ostatecznie postawiła, że trzon obrony będzie stanowił duet Marta Gęga - Dorota Małek.
Mecz w Jeleniej Górze potwierdził, że sztab szkoleniowy podjął słuszną decyzję. - Defensywa była naszą mocną stroną w środowym spotkaniu. Z kolei w ataku bramki rozłożyły się na cały zespół - wyjaśnia Marzec.
W Tczewie zabraknie kontuzjowanych Katarzyny Kozimur, Weroniki Gawlik i Jessicy Quintino. Nie wiadomo, czy zagrają Dagmara Nocuń i Patricia Diana de Jesus, które wciąż czekają na świadectwa transferowe.