(fot. FOT. MACIEJ KACZANOWSKI)
Reprezentacja Polski wygrała 5:0 z Kosowem i zremisowała 2:2 z Rumunią w turnieju Gold City Womens Cup. W ekipie Biało-Czerwonych wystąpiło aż sześć zawodniczek Górnika Łęczna
Najlepiej spośród nich spisała się Anna Sznyrowska, która w meczu z Kosowem zdobyła nawet bramkę. Dla 30-letniej snajperki to był wyjątkowy dzień, bo do kadry wróciła po czteroletniej przerwie. Jeszcze dłużej musiała czekać na gola w koszulce z orzełkiem na piersiach. Ostatnie takie trafienie zaliczyła 8 lat temu. Zresztą Sznyrowska w narodowych barwach strzelała niezwykle rzadko – bramka w meczu z Kosowem była dopiero jej piątym trafieniem w karierze.
Gol ze sparingu rozegranego w Turcji nie należał do najpiękniejszych – Sznyrowska wykorzystała dobre dogranie jednej ze swoich koleżanek i uprzedziła bramkarkę rywalek. Oprócz zawodniczki Górnika do siatki w tym spotkaniu trafiały jeszcze Agnieszka Winczo, Katarzyna Daleszczyk i Anna Gawrońska. Ta ostatnia, na co dzień zawodniczka Medyka Konin, zdobyła dwie bramki.
– Wydawało się, że odniesiemy bardzo wysokie i łatwe zwycięstwo, a tymczasem okazało się, że nasz rywal wcale nie zamierza tak szybko składać broni. Nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać, bo Kosowo nigdy wcześniej nie rozegrało oficjalnego meczu. Rozmawiałem z Anią Gawrońską po pierwszej połowie i też była pod dużym wrażeniem naszego przeciwnika. Cztery czy pięć piłkarek Kosowa spokojnie mogłoby grać chociażby w Medyku Konin – powiedział portalowi laczynaspilka.pl Miłosz Stępiński, opiekun reprezentacji Polski.
W niedzielę Biało-Czerwone zremisowały z kolei 2:2 z Rumunkami. W tym meczu na boisku pojawiły się tylko dwie zawodniczki wicelidera Ekstraligi. Ewelina Kamczyk i Anna Sznyrowska grały jednak tylko po 45 min. Pierwsza wybiegła w podstawowej jedenastce i w przerwie została zmieniona przez Dagmarę Grad, a druga wybiegła na boisku w drugiej połowie zastępując na nim Agnieszkę Winczo.
Mecz był bardzo wyrównany, chociaż Rumunia obecnie znajduje się wyżej w hierarchii europejskiego futbolu niż Polska. W pierwszej połowie klarownych sytuacji było bardzo mało. Zmieniło się to dopiero po przerwie. Najpierw do siatki trafiły Rumunki, ale szybko odpowiedziała na tego gola Agata Tarczyńska.
Za chwilę Katarzyna Kiedrzynek znowu musiała wyciągać piłkę z siatki. Szybko jednak do remisu ponownie doprowadziła Tarczyńska. W końcówce Biało-Czerwone mogły nawet wygrać, ale zabrakło im szczęścia. Do siatki trafiła nawet Anna Sznyrowska, lecz sędzina dopatrzyła się minimalnego spalonego.
– Celem tego spotkania jest uświadomienie dziewczynom, że dzięki odpowiedniej organizacji można pokonać każdego. Można pokonać czterystukilowego byka, jeżeli ma się odwagę i pomysł – mówił przed konfrontacją z Rumunkami portalowi laczynaspilak.pl Miłosz Stępiński.
W ostatnim meczu zgrupowania Polki zmierzyły się z Turcją.