LUK Politechnika Lublin zagra w sobotę o godzinie 18 z eWinner Gwardią Wrocław. Transmisję wyjazdowej potyczki przeprowadzi Ipla. Natomiast mecz weekendowej kolejki pomiędzy Polskim Cukrem Avią Świdnik i ZAKSĄ Strzelce Opolskie został przełożony na 27 lutego.
Chyba nie było nikogo wśród kibiców LUK Politechniki, kto realnie spodziewał się takiego wyniku środowej wyprawy lublinian do Tomaszowa Mazowieckiego.
Drużyna Dariusza Daszkiewicza zaskoczyła wszystkich przegrywając z walczącą o utrzymanie miejscową Lechią 2:3. Niewiele brakowało, a Grzegorz Pająk i spółka wróciliby nawet bez punktu, przegrywali już bowiem w setach 1:2. Lublinianom udało się wrócić do gry po zwycięskiej czwartej odsłonie (25:21), ale w tie-breakau byli już tylko tłem dla ambitnych gospodarzy ulegając 9:15.
Wyjazdowa porażka nie bolałaby aż tak bardzo fanów lubelskiej ekipy gdyby nie fakt, że zaledwie cztery dni wcześniej, po bardzo dobrych zawodach LUK Politechnika pokonała lidera Tauron 1. Ligi BBTS Bielsko-Biała 3:0. Tamten wynik sprawił, że to podopieczni trenera Daszkiewicza zdetronizowali bielszczan. Był to bardzo udany debiut na ławce nowego opiekuna. W Tomaszowie w wyjściowej szóstce wyszedł nowy atakujący LUK Politechniki Jakub Ziobrowski. Niestety, nie zaliczy on gry w pięciu setach do udanych.
– Zabrakło nam konsekwencji w przyjęciu. Przy słabym odbiorze zagrywki nasza skuteczność w ataku spadała tylko do 28 procent. Gospodarze zaryzykowali zagrywką, zagrali dziewięć asów przy 14 błędach – tłumaczy przyczyny przegranej szkoleniowiec LUK Politechniki Dariusz Daszkiewicz.
Mimo porażki lublinianie utrzymali pozycję lidera. Stało się tak ponieważ w środowej kolejce BBTS pauzował. Bezpośredni rywale do pierwszego miejsca mają rozegrane jedno spotkanie mniej. Zapewne kibice LUK Politechniki zapomną o wpadce w Tomaszowie Mazowieckim, jeśli drużyna powróci do wygrywania. W obecnym składzie lublinianie powinni z każdym przeciwnikiem rozgrywać zwycięskie spotkania. Wyjątkiem może być BBTS, który jednak poznał już w rewanżu siłę siatkarzy z Koziego Grodu.
Okazja nadarza się w sobotę. W wyjazdowym starciu z eWinner Gwardią Wrocław to lider z Lubina jest faworytem. Tym bardziej, że gwardziści ostatnio przeżywają kryzys. Z sześciu spotkań w tym roku przegrali już cztery: po 1:3 z AZS AGH Kraków i Polskim Cukrem Avią Świdnik, 2:3 z KPS Siedlce i 0:3 w środę u siebie z Visłą Bydgoszcz. W efekcie szybko spadli z czwartego na szóstą lokatę.
– Dla nas najważniejsze są play-off. Wiadomo, że lepiej byłoby przystępować do nich z pierwszego niż z drugiego bądź trzeciego miejsca. Takie rozwiązanie daje atut gry piątego meczu finału u siebie, a nie np. w Bielsku-Białej czy Bydgoszczy. Jedziemy do Wrocławia po zwycięstwo – zapowiada Daszkiewicz.