Nie było niespodzianki w sobotnich, siatkarskich derbach. LUK AZS UMCS pokonał u siebie Tomasovię 3:0. Niebiesko-białe powalczyły w pierwszym i drugim secie, ale w trzecim nie miały już zupełnie nic do powiedzenia.
Lublinianki liczyły na rewanż, bo w pierwszej rundzie przegrały w Tomaszowie Lubelskim 1:3. W sobotę podopieczne Jacka Rutkowskiego odpłaciły się jednak rywalkom. W pierwszej odsłonie obie ekipy miały lepsze i gorsze momenty, ale ostatecznie to akademiczki triumfowały 25:21. W drugiej partii trwała wyrównana walka. Gospodynie przeważnie miały kilka punktów przewagi, ale nie potrafiły uzyskać bezpiecznej zaliczki.
W końcówce tego rozdania przyjezdne mogły doprowadzić do wyrównania po 17 jednak nieporozumienie w szeregach niebiesko-białych spowodowało, że zamiast remisu LUK AZS UMCS odskoczył na dwa „oczka”. Świetnie spisywał się blok lublinianek. Przeciwniczki miały olbrzymie problemy, żeby się przez niego przebić. Gdyby nie „kiwki” Marty Chwały, to pewnie zespół Stanisława Kaniewskiego przegrałby znacznie wyżej. A skończyło się wynikiem 25:23 na korzyść miejscowych.
W trzeciej części spotkania nie było żadnych wątpliwości, która z drużyn bardziej zasłużyła na zwycięstwo. Natalia Gieroba i jej koleżanki zdobyły cztery pierwsze punkty. Później było już 8:2, czy 19:9. Kapitalną zagrywką popisywała się Zuzanna Urbańska, a Tomasovia miała olbrzymie problemy z przyjęciem. W ogóle niewiele wychodziło Joannie Bedzie i jej koleżankom. I zasłużenie tomaszowianki przegrały aż 11:25.
– W pierwszym secie naprawdę było blisko, mogliśmy się pokusić o zwycięstwo. Niestety, dobra zagrywka przestała funkcjonować, a rywalki się rozpędziły. U nas pojawiło się zbyt dużo własnych błędów, zwłaszcza z przyjęciem, to szwankowało przez całe spotkanie – mówi Stanisław Kaniewski, opiekun niebiesko-białych. – Rozegraliśmy nasz najsłabszy mecz w tym sezonie. Nie wiem co tak naprawdę stało się w trzecim secie. Nie można przegrywać w takich okolicznościach. Muszę o tym porozmawiać z dziewczynami. Przykro mi, że tak się stało. Nie spodziewałem się w najczarniejszych snach, że tak zakończyły 2018 rok – wyjaśnia opiekun Tomasovii.
– Zagraliśmy swoją, dobrą siatkówkę. Początki były trudne, ale summa summarum wyszliśmy z opresji i udało się wygrać. Myślałem, że mecz będzie ładniejszy. Wiadomo, że to derby, a te rządzą się swoimi prawami. Przeciwniczki zagrały trochę słabiej, ale ostatecznie stało się, jak co roku, czyli każdy z zespołów wygrał po jednym meczu. Gramy coraz lepiej, dlatego szkoda, że liga na razie zwalnia i na kolejny mecz trzeba będzie chwilę poczekać – mówi trener Rutkowski.
LUK AZS UMCS Lublin – Tomasovia Tomaszów Lubelski 3:0 (25:21, 25:23, 25:11)
LUK: Gieroba, Konop, Obszyńska, Krzysiak, Nejkauf, Karpiuk, Kłuś (libero) oraz Urbańska, Pawlik, Bogusz, Wawerska, Zielińska, Najmrocka.
Tomasovia: Romaszko-Piwko, Nobis, Kaniewska, Beda, Kostur, Chwała, Ruszel (libero) oraz Tyska, Bogacka, Tabaczuk.