KRISPOL 1. LIGA SIATKARZY Na inaugurację rozgrywek LUK Politechnika przegrała z APP Krispolem Września 2:3. Lubelski beniaminek sprawił sporo problemów brązowemu medaliście minionego sezonu
Debiut lublinian na zapleczu PlusLigi cieszył się sporym zainteresowaniem kibiców siatkówki w regionie. Na trybunach zasiadło ponad 300 widzów, w tym 10-osobwoa grupa fanów gości. Faworytem potyczki była ekipa z Wrześni, która przyjechała do Lublina jako trzecia drużyna ligi. Na trenerskiej ławce Krispolu zasiadał doskonale znany Marian Kardnas. Mający rozegranych ponad 170 spotkań w drużynie narodowej szkoleniowiec musiał się sporo natrudzić aby ze swoimi podopiecznymi wywieźć punkty z Koziego Grodu.
Od początku oba zespoły nastawiły się na mocną zagrywkę. Gospodarze rozpoczęli od prowadzenia 5:2. Kolejne akcje były bardzo wyrównane, a wynik oscylował w okolicy remisu (11:11, 12:12, 13:13, 14:14). Po ataku Sławomira Stolca LUK Politechnika odskoczyła na dwa punkty (18:16). Wszystko wskazywało na to, że partię otwarcia rozstrzygną na swoją korzyść gospodarze. Tym bardziej, że w końcówce seta mieli inicjatywę i prowadzili 21:20, 22:21, 23:21. Niestety przyjezdni zniwelowali straty i przełamali miejscowych. Podopiecznym trenera Macieja Kołodziejczyka udało się jeszcze obronić jednego setbola – przy wyniku 23:24 wyciągnęli na 24:24 – ale dwie kolejne akcje rozstrzygnęli na swoją korzyść siatkarze Krispolu.
Przegrana partia otwarcia mocno podziałała na lublinian. W wyjściowym składzie pojawił się atakujący Jędrzej Goss, który zastąpił Damiana Wierzbickiego. Gospodarzom wychodziło wszystko. Sprawiali sporo problemów mocnym serwisem, przełamywali bądź obijali bloki rywala, sami wielokrotnie, nawet na pojedynczym bloku, zatrzymywali ataki przeciwnika. Wygrane w cuglach 25:15 i 25:16 druga i trzecia partia wlały nadzieję w serca kibiców i pozwalały z optymizmem patrzeć na kolejną odsłonę.
Niestety, mimo wyrównanego czwartego seta, w końcówce to przyjezdni przejęli inicjatywę i wygrali 25:20 doprowadzając do tie-breaka. W nim także lepiej poradzili sobie goście zwyciężając 15:11, a w całym spotkaniu 3:2. – Bardzo szkoda przegranego pierwszego seta. Jeśli byśmy go wygrali, to całe spotkanie mogło zakończyć się naszym zwycięstwem. W tie-breaku zabrakło nam trochę szczęścia. Rywale podbijali takie piłki, których normalnie nie powinno się bronić. Dziękujemy kibicom, którzy stworzyli fajną atmosferę. Czuliśmy ich wsparcie. Za nami dopiero pierwszy mecz, gramy dalej – mówi libero LUK Politechniki Rafał Cabaj. – Zabrakło nam skuteczności i konsekwencji w końcówkach przegranych setów. Spadła nam gdzieś też koncentracja i dlatego przegraliśmy na inaugurację – dodaje rozgrywający Bartosz Zrajkowski.
LUK Politechnika Lublin – APP Krispol Września 2:3 (24:26, 25:15, 25:16, 20:25, 11:15)
LUK Politechnika: Szaniawski, Rusin, Zrajkowski, Wierzbicki, Stolc, Sterna, Cabaj (libero) oraz Goss, Durski, Oroń.
APP Krispol: Linda, Zawalski, Frankowski, Jóźwik, Narowski, Tomczak, Dzierżyński (libero) oraz Lorenc, Krawiecki, Kalinowski, Biesek, Kaźmierczak.
MVP: Mateusz Linda (APP Krispol).
POWIEDZIELI PO MECZU
Marian Kardas, szkoleniowiec APP Krispolu Września
– Wiedziałem, że w meczu z Politechniką będzie bardzo ciężko wygrać. W Lublinie wiele zespołów polegnie. Drużyna gospodarzy jest beniaminkiem ale tylko z nazwy. Zawodnicy, którzy zostali w tym klubie jak też ci, którzy przyszli tutaj grać naprawdę znają się na tym, co robią i to było widać w spotkaniu z nami. Wyszarpaliśmy zwycięstwo i bardzo się z tego cieszymy. Myślę, że w perspektywie całej ligi docenimy zdobyte tutaj dwa punkty za zwycięstwo po tie-breaku. Zespół z Lublina zasłużył też na to, aby zapunktować w tym meczu. Być może naszą słabszą grą w drugim i trzecim secie nieco uśpiliśmy przeciwnika. W czwartej i piątej odsłonie to już my kontrolowaliśmy mecz. Doświadczenie i dobre zmiany zadecydowały o tym, że to my wyszliśmy zwycięsko z inauguracyjnej potyczki.
Maciej Kołodziejczyk, trener LUK Politechniki Lublin
– Czujemy niedosyt po tym spotkaniu. Uciekła nam końcówka pierwszego seta, którego przegraliśmy 24:26 prowadząc już 23:21. Dwie kolejne partie rozegraliśmy perfekcyjnie pod każdym względem. Znacznie słabiej było w secie czwartym i piątym i to zespół z Wrześni wyjeżdża z dwoma punktami. Nam zostaje tylko jeden. Z drugiej strony bardzo doceniamy wywalczoną na inaugurację zdobycz. To jest I liga i o każdy punkt z każdym przeciwnikiem będzie bardzo ciężko. Jesteśmy beniaminkiem, ale mamy też w składzie zawodników I-ligowych. Pamiętajmy, że po drugiej stronie siatki nie stoją gracze anonimowi, to „wyjadacze”, którzy znają się na tym, co robią. Każde punkty, które będziemy zdobywać na boiskach I ligi będą na wagę złota. Naszym celem jest gra w play-off i z tego zadania się nie wycofujemy. Dziękujemy kibiciom, którzy przeszli na nasz debiut na wyższym poziomie. Choć zabrakło wygranej, to na brak emocji i dobry poziom meczu nie mogli narzekać.