Siatkarze świdnickiej Avii w sobotę rozpoczną rundę rewanżową. Na pierwszy ogień pójdzie Orzeł Międzyrzecz, z którym gracze trenera Krzysztofa Lemieszka niemal trzy miesiące temu wygrali na wyjeździe 3:0.
- Wygrana w Międzyrzeczu wcale nie była taka gładka. Teraz również nie zanosi się na łatwą przeprawę, bo Orzeł nie jest już tym samym zespołem. Doszli do nich przecież bracia Michał i Przemysław Lach. Obaj mają za sobą występy w najwyższej klasie i na pewno są dla swojej drużyny sporym wzmocnieniem. Co przesądziło o naszym zwycięstwie w Międzyrzeczu? Zagraliśmy wówczas mądrze taktycznie i mam nadzieję, że w sobotę to powtórzymy - ocenia szkoleniowiec "żółto-niebieskich”.
Przyjezdni po marnym początku sezonu w kolejnych seriach gier wyraźnie złapali wiatr w żagle. W pewnym momencie wygrali nawet sześć meczów z rzędu i długo czaili się tuż z plecami lidera tabeli z Bielsko-Białej. Zadyszka z ostatnich kolejek spowodowała jednak, że obecnie Orzeł zajmuje dopiero piątą lokatę.
Przed tygodniem w spotkaniu lokalnych rywali ekipa trenera Andrzeja Stanulewicza nie dość że przegrała w Gorzowie z tamtejszym GTPS, to dodatkowo nazbierała sporo kartek. "Czerwień” za niewybredne słowa pod adresem arbitra obejrzał nawet rozgrywający Orła Maciej Fijałek.
- Myślę, że zadyszka to zbyt dużo słowo. Owszem Orzeł przegrał ostatnio dwa mecze, ale czytałem, że w porażkę w Gorzowie w jakimś stopniu wmieszali się sędziowie. Na ile był to efekt błędów arbitrów, a na ile słaba postawa Orła przekonamy się po obejrzeniu tamtego spotkania - dodaje trener Lemieszek.
Świdniczanie zakończyli pierwszą rundę z całkiem niezłym wynikiem 20 punktów w 10 grach. Może nawet jednym z najlepszych w historii, ale dla zawodników najważniejsze jest teraz pozytywne zakończenie roku.
- Na podsumowanie rundy przyjdzie czas, teraz liczy się jedynie dobra postawa w najbliższym meczu. Mam nadzieję, że nic nie zepsuje nam świąt i spędzimy je w spokoju. Niewiele będzie w końcu wolnego. 3 stycznia mamy przed sobą kolejny mecz ligowy, a czeka nas przecież jeszcze turniej w Kielcach - kończy opiekun Avii.