ROZMOWA ze Sławomirem Bodasińskim, jednym z trenerów piłkarzy ręcznych II-ligowego AZS AWF Biała Podlaska
- Po raz drugi w obecnym sezonie wygraliście z AZS UMCS Lublin w derbach. Na Lubelszczyźnie rządzi AZS AWF Biała Podlaska…
– Chcielibyśmy rządzić nie tylko w II lidze, ale także na wyższym poziomie. O występach w I lidze, oprócz nas, marzą jeszcze co najmniej cztery zespoły. To MKS Wieluń, AZS UW Warszawa, Mazur Sierpc i Uniwersytet Radom. Ostatnia z ekip, mimo że zajmuje dalsze miejsce, jeszcze nie złożyła broni. Szansę występu w barażu da również druga pozycja na koniec sezonu. Jednak nie chcielibyśmy jej zająć.
- Żałujecie zapewne porażki w pierwszej rudzie u siebie z MKS Wieluń, podobnie jak wpadki na inaugurację w Sierpcu z Mazurem. Przy wygranych lub remisach to wy bylibyście teraz na czele tabeli.
– Możemy tylko powspominać. Pierwszy mecz w Sierpcu był dobry w naszym wykonaniu. Przegraliśmy różnicą jednej bramki. Pamiętajmy, że ówczesny skład znacząco odbiegał od tego na koniec pierwszej rundy. Brakowało m.in. Maksima Kriuczkowa, lewego rozgrywającego. Ten zawodnik rzuca bardzo dużo bramek, odciąża zespół. Spotkanie z MKS Wieluń od początku nie wskazywało abyśmy mieli je przegrać. Trafił nam się wtedy wypadek przy pracy. W naszej lidze będzie jeszcze sporo zaskakujących wyników.
- Był pan jednym ze zwolenników zatrudnienia nowego trenera. Dmitrij Tichan sprawdza się w tej roli, co pokazuje, że jego zatrudnienie było dobrym rozwiązaniem?
– Po prostu musiałem odpocząć. Przez wiele lat sprawy związane z AZS AWF i piłką ręczną spoczywały na mnie. Normalną rzeczą jest potrzeba zregenerowania sił. Mamy dobre kontakty z Krononem Grodno, w którym ostatnio pracował trener Tichan. Znaliśmy tego szkoleniowca i postanowiliśmy zaprosić go do współpracy. Uzupełniamy się. On bierze główną odpowiedzialność za wyniki. Wspólnie jednak ustalamy program treningowy i meczową taktykę. Z kolei na mnie spoczywają obowiązki organizacyjne. Jestem jakby menadżerem zespołu.
- Ostatnie ruchy kadrowe wpłynęły pozytywnie na zespół?
– Z Azotów Puławy przyszedł obrotowy Mateusz Antolak. Z tą pozycją w pierwszej rundzie mieliśmy problemy. Powrócił Michał Kieruczenko. Jest on nominalnym lewoskrzydłowym, który doskonale odnajduje się na każdej pozycji. Grał już wszędzie, poza bramką. Karol Nowicki, Jakub Wańkowicz i Hubert Bąk otrzymują ostatnio więcej szansy na pokazanie swoich umiejętności.
- Może się okazać, że o pierwszym miejscu zdecyduje dopiero wasz ostatni w Wieluniu z MKS. Nie będziecie mieli handicapu własnego parkietu?
– Każdy przeciwnik, jak też mecz jest inny. Nam przyświeca jeden cel: awans do I ligi. I konsekwentnie chcemy do niego dążyć. Drużyna jest o wiele mocniejsza. Dlatego nie ma dla nas znaczenia, czy występujemy w roli gościa, czy gospodarza. Ważnym czynnikiem jest również wsparcie sponsorów i władz miasta Biała Podlaska.