Nie boi się walki bark w bark, gaz zamyka naprawdę rzadko, a w ostatnich play-offach był jednym z najmocniejszych punktów swojego zespołu. Paweł Miesiąc ze Speed Car Motoru Lublin pokazał prawdziwy charakter i udowodnił lubelskim kibicom, że jest wartościowym członkiem drużyny
Tym bardziej, że nie miał łatwego zadania – ani w Nice 1. Lidze Żużlowej, ani w 2. Lidze Żużlowej. Popularny „Łełek” musiał powalczyć o to, żeby zyskać zaufanie trenera Dariusza Śledzia. W ostatnim sezonie zasadniczym 33-latek był niekiedy pomijany, ale zagryzał zęby i ciężko trenował. Kiedy już udało mu się pokazać z dobrej strony przed szkoleniowcem, to odwdzięczył się całemu lubelskiemu środowisku żużlowemu z nawiązką.
Miesiąc może się pochwalić średnią biegową na poziomie 1.902 punktu na zapleczu PGE Ekstraligi. Największą wartość pokazał w meczach o stawkę, czyli w półfinale i finale ligi. W pierwszym, wyjazdowym starciu z Lokomotivem Daugavpils zdobył 11 punktów i 1 bonus, co było najlepszym rezultatem wśród lubelskich zawodników. Ten wyczyn powtórzył na torze przy Alejach Zygmuntowskich, kiedy uzbierał 11 punktów i 2 bonusy. Ponownie był liderem zespołu.
Dobrze zaprezentował się w rywalizacji z bardziej wymagającym przeciwnikiem, czyli na obiekcie rybnickich „Rekinów”. Żółto-biało-niebiescy przegrali wysoko 38:52 z ROW, ale „Łełek” zdobył 8 punktów i 1 bonus. W rewanżu, który dał „Koziołkom” awans do najlepszej ligi świata, zapisał przy swoim nazwisku 10 punktów i 1 bonus. Motor Lublin wygrał różnicą 16 „oczek” i zasłużenie wywalczył sobie przepustkę do PGE Ekstraligi.
Dla 33-letniego żużlowca walka z czołowymi zawodnikami świata będzie prawdziwą próbą charakteru. Już wcześniej miał jednak okazję ścigać się na tym poziomie rozgrywek – w latach 2006-2007 Marma Stal Rzeszów rywalizowała z najlepszymi. Miesiąc wystąpił wtedy w 33 meczach.
– Nie mogę na to tak patrzeć, że jestem gorszym zawodnikiem i nie będę miał możliwości ścigania się. Przy zdrowej i prawdziwej rywalizacji o skład każdy może pokazać swoje siły, a na końcu jedzie lepszy. Ja będę po prostu robił swoje. Nie boję się rywalizacji i nie boję się tego, że jest to już Ekstraliga – mówił nam niedawno sam zawodnik.