W obozie gospodarzy panuje wielki optymizm. W Wilkołazie nastroje są zupełnie odmienne
Dla obu ekip ten mecz miał bardzo duży ciężar gatunkowy. Zarówno Sygnał, jak i Unia fatalnie rozpoczęły sezon i po pierwszych kolejkach okupowały dolne rejony tabeli. – Brakuje nam jednego, efektownego zwycięstwa, które wprowadziłoby do naszej gry więcej spokoju – mówił przed tym spotkanie Karol Dec.
Życzenie kierownika zespołu zostało w sobotę spełnione, bo Sygnał zaprezentował bardzo ciekawą piłkę, która dała mu upragnione trzy punkty. Gospodarze dość długo wchodzili w ten mecz i nie mogli odnaleźć się w polu karnym rywali. Źle nastawiony celownik miał Przemysław Wójciuk, główne żądło lublinian. Najpierw były gracz Włodawianki Włodawa trafił w słupek, a w kolejnej akcji spudłował z pięciu metrów. Na szczęście w zespole był Damian Karaś, który w 42 min dał Sygnałowi prowadzenie.
Jak się później okazało 23-latek został bohaterem całego meczu. W 65 min jego popisowa akcja dała gospodarzom drugą bramkę. Nieszczęście Unii zaczęło się od ... fatalnie wykonanego rzutu rożnego. Piłkę przejął Karaś, który samotnie popędził na bramkę Mikołaja Surusa. Zdolny pomocnik dostrzegł jeszcze lepiej ustawionego Wójciuka, który podwyższył na 2:0. Ten gol zakończył emocje w tym spotkaniu. W końcówce Sygnał dołożył jeszcze dwa trafienia autorstwa Wójciuka i Łukasza Skrobasa. – W naszej grze brakuje lidera. Ci, którzy rządzili w zeszłym sezonie, już odeszli. Zaczyna mi brakować pomysłu na ten zespół. Może problem leży w trenerze? – zastanawia się Włodzimierz Bartoś, opiekun Unii. – Tak powinniśmy grać od początku sezonu. Gol Karasia padł po akcji wielokrotnie ćwiczonej na treningach – wyjaśnia Marek Dec, trener Sygnału.
Sygnał Lublin – Unia Wilkołaz 4:0 (1:0)
Bramki: Karaś (42), Wójciuk (65, 73), Skrobas (88)
Sygnał: A. Komor – J. Łuczyński, Augustyniak, Paszczuk, Woch (74 Skrobas), Bielecki (85 Podgórski), Jabłoński, Mordziński (86 M. Łuczyński), Kołtun, Karaś, Wójciuk (81 Caban).
Unia: Surus – Baran (70 Pelc), Daniel, Drąg, Dul, Jagiełło, Karabacz (46 Gorczyca), Kropidłowski (70 Basiakowski), Rachwał, D. Ściegienny, Wierzchowski.
Żółte kartki: Paszczuk – Gorczyca, Jagiełło. Sędziował: Golonka. Widzów: 50.