Włodawianka przegrywała z LKS Milanów 0:1, ale ostatecznie pokonała beniaminka aż... 5:1. – Przegrywaliśmy, ale to nic nie znaczy, bo już w pierwszej połowie mieliśmy sporo szans. Niestety zawiodła skuteczność – ocenia Marek Drob, trener gospodarzy.
Problemy z umieszczeniem piłki w siatce miał zwłaszcza Aleksander Borodijuk. W jednej z sytuacji uderzał z woleja z pięciu metrów, ale nie trafił w bramkę. W innej biegł sam na bramkarza rywali, minął go, ale przy okazji „wyjechał” z piłką za boisko.
– Wszystko rozstrzygnęło się po naszej drugiej bramce. Wtedy goście stracili ochotę do gry, może opadli też trochę z sił – dodaje szkoleniowiec ekipy z Włodawy, który przy dobrym wyniku dał zadebiutować w zespole nowemu bramkarzowi – Maciejowi Danielczykowi.
Włodawianka Włodawa – LKS Milanów 5:1 (0:1)
Bramki: Gawroński (51-z karnego, 75), Zdolski (73), Borodijuk (80-z karnego), Szmytki (90) – Lecyk (10).
Włodawianka: Polak (88 Danielczuk) – Bartnik, Drahanczuk, Więcaszek, Błąszczuk, Kuczyński, Nielipiuk, Soroka (60 Zdolski), Norodijuk, (85 Kędzierski), Szmytki, Gawroński (80 Krawczuk).
Milanów: Bijata – Magier (80 Bobruk), Syta, B, Jaszczuk, Daszczyk, Bogucki, Rostek, M. Pula, Zarzecki (76 Trościańczyk), Lecyk, K. Łotys.
Zółte kartki: Soroka, Bartnik – B. Jaszczuk, Zarzecki, K. Łotys, Bijata.
Sędziował: Paweł Tucki (Łaszczów). Widzów: 300.
Wyniki w sparingach nie były przypadkiem
Kłos wygrał w lecie wszystkie pięć swoich sparingów. Trener Roebrt Tarnowski studził emocje mówiąc, że w lidze o wygrane będzie trudniej. Okazało się to nieprawdą, bo już w pierwszej serii gier beniaminek sprawił dużą niespodziankę pokonując na wyjeździe Tomasovię 2:1. Już do przerwy goście prowadzili dwoma bramkami. Na listę strzelców wpisali się: Patryk Gierczask i Łukasz Drzewicki. Po zmianie stron gospodarze mocno naciskali. Skrzydła podciął im jednak zmarnowany przez Arkadiusza Smołę rzut karny. Na 1:2 gracze Jacka Paszkiewicza trafili dopiero w 77 minucie za sprawą Ireneusza Barana. Na więcej zabrakło jednak czasu i sensacja stała się faktem.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – Kłos Chełm 1:2 (0:2)
Bramki: Baran (77) – P. Gierczak (20), Drzewicki (41).
Tomasovia: Maksymiak – Misztal, Czujkow (46 Lasota), Smoła, Skiba, Karólak, Szuta, Mielnuczyk, Baran, Staszczak (30 Orzechowski), Kłos (70 Iwanicki).
Kłos: Porzyc – Omelko, Poznański, Kowalski (72 Ciechoński), Siatka, Flis, Bala (808 Wyrostek), Janas, P. Gierczak (60 Kimel), Wojtal, Drzewicki (90 Skubisz).
Żółte kartki: Baran, Szuta – Poznański, Siatka, Flis, Wojtal
Sędziował: Piotr Kozłowski (Lublin). Widzów: 300.
Bez obrońców też można grać
Trener Jacek Fiedeń w meczu z Unią Hrubieszów miał do dyspozycji zaledwie 14 zawodników. Gorzej, że w kadrze został mu ledwie jeden obrońca. Dziury musieli łatać napastnicy, a to nie skończyło się dobrze, bo do przerwy gospodarze zdobyli dwa gole. – To były koronkowe akcje naszego zespołu zakończone bramkami. Szkoda, że później przespaliśmy drugą połowę. Moim zdaniem rzut karny był kontrowersyjny, ale sędzia zdecydował się gwizdnąć – ocenia Marcin Nowak, trener gospodarzy. Goście mogli nawet wygrać zawody, bo przy stanie 2:2 Piotr Okuniewicz zmarnował sytuację sam na sam. – Miałem do dyspozycji tylko lewego obrońcę Packa, reszta to pomocnicy i napastnicy. Mimo to spisaliśmy się nieźle. Debiut zaliczył nawet urodzony w 2000 roku Przemysław Skałecki – mówi Jacek Fiedeń, opiekun zielono-czarnych.
Unia Hrubieszów – Górnik II Łęczna 2:2 (2:0)
Bramki: Karaszewski (15), Krygiel (23) – Aftyka (60), Okuniewicz (75-z karnego).
Unia: Ryć – Jędrzejuk, Oleksiuk, Kazan, Wiejak, Fulara, Borys, Podgórski, Krygiel (75 Kawarski), Poterucha (79 Garbacz), Karaszewski.
Górnik II: Rojek – Kyryluk (46 Kędzierski), Olszewski, Skałecki, pacek, greniuk, Aftyka, Wójcik, Duduś (82 Marconi), Okuniewicz, Bielak (68 Orysz).
Żółte kartki: Jedrzejuk, Oleksiuk – Kędzierski, Okuniewicz.
Czerwona kartka: Kędzierski (Górnik, 80 minuta, za dwie żółte).
Sędziował: Przemysław Wróbel (Biała Podlaska). Widzów: 450.
Zwycięski powrót Łady
Beniaminek z Biłgoraja wygrał w niedzielę z Lutnią Piszczac 1:0, a jedynego gola z rzutu karnego już w ósmej minucie zdobył Marek Pyda. – Byliśmy lepsi o tę jedną sytuację. Oprócz karnego mieliśmy jeszcze strzał w słupek, Lutnia ostemplowała za to naszą poprzeczkę po świetnym strzale z około 30 metrów – ocenia Ireneusz Zarczuk, trener Łady 1945.
Łada 1945 Biłgoraj – Lutnia Piszczac 1:0 (1:0)
Bramka: Pyda (8-z karnego).
Lada: Szawara – Poliwka (57 Bielak), Mazurek, Mielniczek, Myszak, Czok (90 Hanas), Lavruk, Birut (79 Konopka), Skubisz (57 Steckiw), Dorosz, Pyda.
Lutnia: Kijora – Cydejko, Kurowski, Żuber, T. Kaliszuk, Gromysz (46 Oleksiuk), Wieliczuk, Artymiuk (67 Andrzejuk), Magier, Domański, Zaciura (70 Bołtowicz)
Żółte kartki: Myszak, Czok, Steckiw – Cydejko, Artymiuk, Żuber.
Sędziował: Damian Kuźniak (Lublin). Widzów: 500.
Kompanicki woli rzuty wolne
Mateusz Kompanicki miał w meczu z POM Iskrą Piotrowice kilka okazji. Na początku mecz napastnik Lewartu zmarnował szansę z gry. Pod koniec pierwszej połowy trafił do siatki bezpośrednio z rzutu wolnego, z ponad 20 metrów. W samej końcówce zawodów nie wykorzystał za to rzutu karnego. – Rywale dominowali i byli częściej przy piłce. Nie miało to jednak przełożenia na wielkie sytuacje. Szkoda, bo mogliśmy wyrównać, ale ostatecznie zaczynamy rozgrywki porażką – ocenia Konrad Maciejczyk, trener POM Iskry.
POM Iskra Piotrowice – Lewart Lubartów 0:1 (0:1)
Bramka: Kompanicki: (43).
POM: Wajrak – Piwnicki, Bartoszcze, Nogas, Mi. Ostrowski, Czajka (57 Al-Swaiti), K. Orłowski (80 M. Orłowski), Korba, Gil (57 K. Ostrowski), Zając (67 Kaczmarczyk), Baran.
Lewart: Parzyszek – Piasek (75 Jezior), Stopa, D. Niewęgłowski, Gawrylak, Kuzioła (68 A. Pikul), Walaszek (87 Terlecki), Rusinek, Bujak, Kompanicki, D. Pikul (54 D. Niewęgłowski).
Żółte kartki: Kompanicki, J. Niewęgłowski – Piwnicki, Korba.
Sędziował: Wojciech Rek (Lublin). Widzów: 450.