Tytani Lublin zmierzą jutro na stadionie przy Al. Zygmuntowskich z Kraków Kings (godz. 13)
Historia starć pomiędzy obiema ekipami nie jest korzystna dla Tytanów. Dotychczas doszło do siedmiu konfrontacji lubelsko-krakowskich, z których górą zawsze wychodzili „Królowie”.
Dla obu ekip ten mecz ma olbrzymie znaczenie. Ewentualna wygrana krakowian bardzo przybliży ich do utrzymania, a Tytanów najprawdopodobniej zepchnie w drugoligową otchłań. Z kolei zwycięstwo lublinian przedłuży ich szanse na zachowanie pierwszoligowego bytu.
Faworytem niedzielnego starcia są krakowianie, którzy w pierwszej rundzie wygrali z Tytanami 32:0. Później jednak przegrali pozostałe spotkania i aktualnie zajmują przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. „Czerwoną latarnią” rozgrywek są Tytani.
– Liczymy na pierwszą wygraną w sezonie, tym bardziej że to nasz ostatni mecz domowy w tegorocznych rozgrywkach. Do gry po zawieszeniu wraca Antwan Wallace, który jest bardzo wszechstronnym zawodnikiem i stanowi bardzo ważny element naszej drużyny. Wierzymy, że poprowadzi nas do triumfu. Niestety w niedzielę przy linii bocznej zabraknie naszego trenera głównego Randy’ego Hackera, który musiał polecieć do USA. Niemniej jednak, drużyna jest bardzo dobrze przygotowana. Każdy z zawodników wie co ma robić na boisku – zapowiada na oficjalnej stronie internetowej rozgrywek Karol Sidorowski, prezes Tytanów Lublin.
Mecz zostanie rozegrany na stadionie MOSiR przy Al. Zygmuntowskich. – Nasi kibice bardzo polubili nowe miejsce, w którym rozgrywamy mecze. Kto wie, czy na tym obiekcie nie będziemy występować regularnie już w przyszłym roku – dodał Sidorowski.