Tytani Lublin zmierzą się dziś, o godz. 14, na bocznym boisku lubelskiej Areny, z Tychy Falcons. Wstęp na zawody jest bezpłatny
Tytani fatalnie zainaugurowali sezon i tydzień temu przegrali na wyjeździe z Kraków King aż 0:32. – Marzyliśmy o zwycięstwie i dobrze przygotowaliśmy się do meczu, ale wiedzieliśmy, że musimy grać doskonale. A tego nie robiliśmy. Widzieliśmy jednak, że przepaść między nami nie jest aż tak wielka, jak wskazuje wynik. To bardziej kwestia ich zdyscyplinowania, czyli cechy, której nam zabrakło – podsumował na oficjalnej stronie PLFA Randy Hacker, główny trener Tytanów.
W sobotę lublinianie mają szanse na rehabilitację. O dobry wynik w starciu z Tychy Falcons będzie jednak bardzo trudno, bo rywale są ekipą, która w ostatnich latach regularnie walczy o awans do TopLigi. Wprawdzie na razie tyszanom nie udaje się dostać do wymarzonej elity, ale nie jest wykluczone, że teraz ten cel uda się zrealizować. Mają to zagwarantować zawodnicy, którzy w lecie dołączyli do Falcons. Wśród nich są Amerykanie – rozgrywający Keith Ray i skrzydłowy LaParish Lewis.
– W tym sezonie nasza ofensywa wygląda bardzo dobrze. Gramy całkiem inny futbol, niż ten z którego słynęliśmy. Nowy sztab trenerski, całkiem inne podejście i szeroka ławka – to największe zmiany. Jesteśmy zdecydowanie lepiej przygotowani. Nowych zawodników jest naprawdę wielu. Bardzo szybko się zaaklimatyzowali, zaś atmosfera oraz poziom organizacyjny zrobiły na nich dobre wrażenie – tłumaczy na oficjalnej stronie ligi Jacek Kozub, wiceprezes Falcons.
Historia spotkań pomiędzy obiema ekipami zdecydowanie przemawia na korzyść Falcons, którzy przegrali tylko jeden mecz z Tytanami. – Gramy u siebie, ale mamy świadomość, że czeka nas niezwykle trudny mecz. Będziemy walczyć o zwycięstwo, ale żeby je osiągnąć musimy ograniczyć własne błędy – tłumaczy Hacker.