Justyna Kowalczyk w swoim pierwszym występie na mistrzostwach świata w Falun zajęła czwarte miejsce. Mistrzynią świata w sprincie stylem klasycznym została Marit Bjoergen.
Z dużą przewagą wygrała kwalifikacje, później była najlepsza w ćwierćfinale i półfinale. W decydującym biegu, walcząc ze skandynawską koalicją, musiała zadowolić się jednak dopiero czwartym miejscem.
Kowalczyk wystartowała nie najlepiej. Sporo straciła na pierwszych metrach. Została przyblokowana przez rywalki, dwukrotnie musiała zmieniać tor. Później trzeba było przesuwać się z szóstego miejsca. Na pierwszym podbiegu awansowała na czwarte. Kosztowało ją to jednak wiele sił. Być może dlatego później, na ostatniej górce, nie dała rady przeskoczyć przed Marit Bjoergen.
Na płaskim finiszu nie miała większych szans w rywalizacji z typowymi sprinterkami. Ostatecznie zajęła czwartą lokatę, przegrywając brąz o niespełna pół sekundy z Maiken Caspersen Fallą. Złoto zdobyła Bjoergen a srebro Szwedka Stina Nilsson.
- Zaspałam start, to zaważyło na wszystkim. Mam do siebie o to pretensje. Gdybym mogła się kopnąć, to bym to zrobiła. Później miałam gorszy tor, musiałam nadrabiać. Jestem bardzo zadowolona, że pobiegłam w finale, że zajęłam czwarte miejsce, a z drugiej strony pobeczałam się równo. Szansa była bardzo wielka, może jedyna na tych mistrzostwach. Pozostaje mi na pocieszenie, że byłam najwyżej sklasyfikowaną zawodniczką spoza Skandynawii - powiedziała Kowalczyk dla TVP2.
Wśród mężczyzn zwyciężył Petter Northhug, zaledwie o 0,05 sekundy wyprzedzając Kanadyjczyka Alexa Harveya oraz swojego rodaka Ole Hattestada. Zawiódł najlepszy z biało-czerwonych, Maciej Staręga, na którego szczególnie liczyliśmy właśnie w kontekście rywalizacji sprinterskiej. Był dopiero 38. "Oczko” wyżej uplasował się Maciej Kreczmer.
Miłą niespodziankę sprawiła natomiast Ewelina Marcisz, która nie tylko awansowała do ćwierćfinału, ale jeszcze nie była ostatnia w swoim biegu, wyprzedzając Szwedkę Magdalenę Pajalę. Blisko najlepszej "30” były także Sylwia Jaśkowiec i Kornelia Kubińska, ostatecznie sklasyfikowane odpowiednio na 33 i 35 miejscu.
W sobotę o 13 odbędzie się bieg łączony kobiet 2x7,5 km. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Kowalczyk nie weźmie jednak w nim udziału. Polka wystartuje natomiast w niedzielnym (12.30) sprincie drużynowym, gdzie wspólnie z Sylwią Jaśkowiec postara się o niespodziankę.