Rozmowa z Maciejem Kuciapą, trenerem Speed Car Motoru Lublin
- Co z Grzegorzem Zengotą? Bardzo dawkujecie informacje na temat jego stanu zdrowia…
– Jest już po drugim zabiegu. Więcej informacji nie mogę udzielić. Poczekajmy około tygodnia i będziemy wiedzieć coś więcej. Życzymy mu jak najszybszego powrotu do zdrowia i czekamy na niego.
- Ta sytuacja z nim pokrzyżowała panu w jakiś sposób plany?
– Na pewno. Liczyliśmy na Grzegorza. Miał być jednym z liderów drużyny i mam nadzieję, że tak będzie. Po kontuzji wróci i dojdzie do takiej dyspozycji, żeby nam pomóc w osiąganiu sukcesów i dobrych wyników.
- Okres między sezonami jest dosyć szalony – 1 listopada ogłoszono skład, potem na początku lutego pojawiła się informacja o transferze Grigorija Łaguty, a na początku marca Grzegorz Zengota nabawił się bolesnego urazu…
– Po tym, co się wydarzyło z Grzegorzem, nie ukrywam, że pojawiło się trochę nerwowości. Każdemu zespołowi by to komplikowało sytuację, gdyby jeden z liderów uległ kontuzji. Jest to problem, ale skupiamy się na tym, żeby dobrze przygotować się do sezonu z chłopakami.
- Na którego zawodnika ze swojej drużyny będzie pan najbardziej liczył?
– Na wszystkich, bo musimy tworzyć zgrany team. Taką receptą na sukces będzie sytuacja, w której będziemy wszyscy równo punktować. To nam da zwycięstwa w meczach.
- Biorąc pod uwagę okoliczności, to wydaje się, że w starciu z GKM Grudziądz przewaga własnego toru będzie kluczowa…
– W jakimś stopniu zawsze jest ten atut własnego toru. Mimo wszystko, ta liga jest tak mocna – startują tu tak doświadczeni i „wjeżdżeni” zawodnicy – że ten atut jest niewielki. To są żużlowcy, którzy startują w kilku ligach, niektórzy jeżdżą też w Grand Prix. Im geometria toru nie sprawia problemów.
- Żałuje pan, że nie udało się wam pojechać na drugie zgrupowanie zagraniczne, tym razem do Niemiec?
– Tak. Zostało odwołane, bo w poprzednim tygodniu układaliśmy tor. Te warunki były troszeczkę inne niż teraz, bo mamy załamanie pogody. Myśleliśmy, że wyjedziemy na treningi w czwartek, piątek i sobotę. Dlatego musieliśmy odwołać wyjazd.
- Prowadzi pan również szkółkę żużlową. Czy ciągle aktualne jest to, że dwóch młodych zawodników podejdzie do egzaminu na licencję „Ż”?
– Pierwszy egzamin jest 21 marca i nie jesteśmy w stanie ich przygotować do tego. My sami jeszcze nie wyjechaliśmy na tor. Młodzi powinni wyjechać na dobrych warunkach. Po okresie zimowym potrzebują więcej czasu na rozgrzanie się. Na najbliższy egzamin na pewno nie będziemy gotowi, chyba, że będziemy już od teraz trenować codziennie. Wtedy ocenimy przygotowanie chłopaków. Jest dwóch zawodników, którzy przystępowali w tamtym roku do egzaminu na licencję, ale z różnych względów jej nie zdobyli. Są na takim poziomie, że mogą jeszcze raz spróbować, ale po odpowiednim „wjeżdżeniu” się po okresie zimowym.