On - pełnoletni, z poczuciem humoru, powyżej 1,8 m wzrostu, zmotoryzowany. Biały rumak i błyszcząca zbroja nieobowiązkowe, ale mile widziane. Ona – do 19 lat, zgrabna i lubiąca dobrą zabawę. W internecie i realu rozpoczęło się polowanie na studniówkowego partnera.
Iii90: "Wymagania mam bardzo wygórowane: +180cm, wiek +19, wysportowany, może palić, może pić, inteligentny, najlepiej student z poczuciem humoru, niekoniecznie dobry w tańcu, gdyż ja nie potrafię tańczyć, i - dość ważne - dość wyżyty seksualnie. Studniówka 4 lutego”.
Carington_88, dwudziestoletni student przedstawia swoją ofertą: "Jak jakaś interesująca dziewczyna szuka partnera na studniówkę, to mogę rozważyć jakieś ciekawe propozycje. Wzrost: 185 cm, budowa: wysportowany, taniec: roczny kurs tańca towarzyskiego, języki: angielski, hiszpański, charakter: chodzą słuchy, że mam poczucie humoru”.
Co ciekawe, ogłoszenia chłopaków szukających towarzyszek są znacznie mniej rozbudowane. Nowy1998: "Szukam dziewczyny, która z chęcią poszłaby ze mną na studniówkę. Wymagania niewielkie: wiek do 19 lat, zabawna”. Pawel1990-19 nie pisze o swoich oczekiwaniach, zaznacza natomiast: "Zobowiązuje się do przywiezienia partnerki i odwiezienia pod sam dom”.
Sylwia z Torunia za udział w balu maturalnym ma zapłacić 300 zł. Jeśli zdecyduje się przyprowadzić partnera, z portfela (rodziców) ubędzie 600 zł. Dziewczyna nie ma chłopaka, a wśród kolegów nie widzi towarzysza wartego takiego zachodu. – Na szczęście nie jestem jedyną singielką w klasie. Z dwiema koleżankami umówiłyśmy się, że nikogo nie przyprowadzamy i bawimy się razem. To nie tylko oszczędność, ale i gwarancja, że nikt nie narobi mi wstydu – mówi Sylwia.
I wspomina doświadczenie starszego brata, który kilka lat temu, za namową mamy, zaprosił na studniówkę córkę jej koleżanki z pracy. – Dziewczyna, na co dzień skromna i nieśmiała, po wypiciu dwóch kieliszków zrobiła z siebie pośmiewisko. Przy stole gadała od rzeczy, na parkiet nie można jej było wyciągnąć, bo nogi się pod nią uginały, a na koniec zwymiotowała w szatni. Brat szybko wrócił z balu. W domu był już przed 23 – relacjonuje Sylwia.
Zupełnie inne doświadczenie ma Wojtek. – Dwa miesiące przez końcem roku rozstałem się z dziewczyną i byłem przekonany, że na studniówkę w ogóle nie pójdę, a jeśli tak, to sam. Nie w głowie było mi szukanie nowej sympatii, a nie chciałem litości kuzynek czy koleżanek siostry – mówi.
Na imprezie sylwestrowej u kolegi poznał Adę. Dziewczyna też miała tamtego roku studniówkę i żadnego partnera na oku. – Zgadaliśmy się, że zrobimy sobie przysługę i obskoczymy wspólnie oba bale. Tydzień po tygodniu. Było super. Mam wrażenie, że bawiliśmy się nawet lepiej niż niektóre stałe pary. Do tej pory się przyjaźnimy.