Świdnik. Klub radnych Rodzina i Prawo chce sprowadzić do miasta kolejną rodzinę repatriantów z Syberii.
Z propozycję sprowadzenia repatriantów wystąpił na ostatniej sesji Rady Miasta Świdnik radny Kazimierz Bachanek. – Mniej więcej 8 lat temu na tej sali została podjęta decyzja o sprowadzeniu z Syberii polskiej rodziny – przypomina radny Bachanek, który chce, by takie działania odbywały się cyklicznie.
– Raz na 5, 8, 10 lat powinno nas być stać na taki czyn – akcentuje radny Bachanek. – W imieniu klubu apeluję do rady, abyśmy podjęli decyzję o sprowadzeniu w przyszłości kolejnej rodziny. Wiadomo, że jest to proces, który trwa kilka lat.
Kilka lat temu przyjechał do Świdnika z rodziną Waleriusz Danilecki. To potomek naszych rodaków z kresów wschodnich. Radny Bachanek razem ze swoją żoną od wielu lat goszczą rodaków we Wschodu podczas świąt. Ich gościem była m.in. siostra pana Waleriusza.
– Pan Danilecki przyjechał później do Lublina na kurs języka polskiego na KUL-u – opowiada Bachanek. – Skontaktował się ze mną, spotkaliśmy się. Zaprowadziłem go do urzędu, poznałem z radnymi. Zrobił na nas bardzo pozytywne wrażenie.
Urzędnicy i radni postanowili jego rodzinę sprowadzić do Świdnika. – Wysłaliśmy imienne zaproszenie. Została uruchomiona też cała procedura, która trwała w sumie ok. 3 lat – tłumaczy radny.
Od momentu przyjazdu rodziny do Świdnika minęło już ponad 4 lata.
– Do Świdnika przyjechaliśmy 3 grudnia 2012 r. – precyzuje Waleriusz Danilecki. – Wszystko nam się dobrze poukładało. Zrobiłem to dla moich dzieci i przyszłych wnuków. Mój ojciec zawsze mówił, że trzeba wracać do grobów przodków. Sam tego nie zrobił. Mnie się udało.
Danilecki bardzo chwali świdnickich samorządowców. – I władze miasta i radni byli bardzo mili, pomocni, przyjaźni – mówi Waleriusz Danilecki. – Stworzyli nam warunki, abyśmy mogli przyzwyczaić się do nowej sytuacji, zwłaszcza moja żona, która nie ma polskich korzeni. Oboje mamy pracę. Nasz syn uczy się w technikum samochodowym w Piaskach. Mamy w tutaj znajomych i przyjaciół.
Pierwsza rodziną repatriantów, która została sprowadzona do Świdnika jeszcze w latach 90. poprzedniego wieku, była rodzina z Kazachstanu.