Jeszcze w tym miesiącu dowiemy się, kto zostanie właścicielem PZL-Świdnik. O zakup świdnickiej fabryki starają się dwie firmy: Aero Vodochody, największy czeski producent sprzętu lotniczego i włosko-brytyjska Agusta Westland, największy producent helikopterów w Europie.
– Niewątpliwie cena za akcje będzie tym decydującym argumentem – mówi Roma Sarzyńska, rzecznik ARP.
Sarzyńska dodaje, że pakiety inwestycyjne, które były negocjowane przez ostatnie miesiące, są już podpisane w przypadku obu firm. I nie będą one mieć wpływu na wybór oferenta. Podobnie jak pakiety socjalne, które zostaną lada moment przekazane do ARP. – To odrębne uzgodnienia, które nie będą integralną częścią umowy na zbycie akcji – dodaje Sarzyńska.
Czego może spodziewać się kierownictwo i załoga PZL-Świdnik po potencjalnych właścicielach? Zbudowanie wraz z PZL Świdnik silnego niezależnego holdingu lotniczego w Europie Środkowo-Wschodniej – oto zapowiedzi Aero Vodochodów.
– Nie chcemy udawać lotniczego giganta, ale przynosimy do PZL Świdnik stabilny i atrakcyjny plan wspólnej działalności – mówił w Lublinie Igor Hulak, prezes Aero Vodochody. – Zapewnimy spółce rozwój i zagwarantujemy utrzymanie obecnego zatrudnienia.
Tymczasem Agusta Westland kusi podwojeniem produkcji w zakładzie. W Świdniku miałyby być produkowane kadłuby do śmigłowca AW101, belki ogonowe do śmigłowca AW139, tutaj też ma się odbywać ostateczny montaż śmigłowców AW109 LUH. – Chcemy w PZL stworzyć centrum doskonałości odpowiedzialne za prace rozwojowo-badawcze dla całej naszej grupy. Obok wielkiej Brytanii i Włoch Świdnik będzie naszym głównym filarem produkcyjnym w Europie – zapowiadał podczas wizyty w Świdniku Matthew Harvey, dyrektor polskiego przedstawicielstwa Agusty-Westland.
(mag)