Jedna ze świdnickich ulic, plac lub rondo może otrzymać imię Franka Piaseckiego, legendarnego konstruktora amerykańskich helikopterów. A także człowieka, któremu śmigłowiec "Sokół” zawdzięcza przepustkę na rynki całego świata.
Przez kilka lat zajmował się także ideą... latającego samochodu wojskowego ("Flying Jeep”), dopóki armia nie zdecydowała, że bardziej efektywne w warunkach pola walki są jednak helikoptery.
Pod wpływem silnej konkurencji i konsolidacji amerykańskiego rynku śmigłowcowego praktycznie do trzech wielkich firm-graczy: Sikorsky, Bell i Boeing, temu ostatniemu Piasecki sprzedał swoją firmę Piasecki Aircraft, która zachowała jednak swą nazwę.
Dzieckiem tej fuzji był CH-47 Chinook. Najbardziej znany helikopter dwuwirnikowy, który znakomicie zdawał egzamin bojowy w Wietnamie, a spopularyzowany został przez liczne filmy o wojnie wietnamskiej.
Pod wpływem "otwierania się” Polski na Zachód za czasów gierkowskich oraz związaną z tym promocją polskiej myśli technicznej, Frank Piasecki zwrócił uwagę na śmigłowce ze Świdnika.
Przemysł lotniczy był kontrolowany mnie lub bardzie bezpośrednio przez resort obrony, a ten był w oczywisty sposób pod-porządkowany Moskwie z mocy Układu Warszawskiego.
Transformacja polityczna po 1989 roku wyraźnie zachęciła Piaseckiego i WSK Świdnik do współpracy. Jej celem stało się doprowadzenie do certyfikacji przez Federal Aviation Administration (FAA) szlagierowego produktu świdnickiego – śmigłowca PZL W-3 Sokół.
Frank Piasecki stał się częstym gościem w Świdniku. Często bywali tu także jego synowie - John i Frederick. W 1993 roku Lech Wałęsa uhonorował go Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi RP.
Niebawem maszyna otrzymała certyfikację amerykańską, co praktycznie otwierało przed nią wszystkie rynki zagraniczne. Dziś "Sokół” sprzedawany jest w swoich różnych wersjach do kilkunastu krajów na świecie.
Frank Piasecki zmarł 11 lutego 2008 roku. Wszedł do historii światowego lotnictwa. To, co zrobił dla polskiego przemysłu lotniczego i Świdnika też musi pozostać w pamięci.
Należy się to także rodzinie Franka Piaseckiego, którego większość z ośmiu synów i córek związanych jest z lotnictwem. Jego córka Nicole Piasecki jest wiceprezydentem Boeinga. Od niej w dużej mierze zależy zaopatrzenie Polskich Linii Lotniczych "Lot” w długo wyczekiwane "Dreamlinery”.
– W naturalny sposób nasuwa się nazwanie jego imieniem którejś ze świdnickich ulic, placów lub ronda. Ważne też, żeby była to lokalizacja godna patrona, a nie jakaś peryferyjna. Zaczynamy intensywne myślenie... – konkluduje.
Uruchamiając wyobraźnię, można dostrzec nawet, jak tablicę z nazwą ulicy imienia swego wielkiego ojca odsłania Nicole Piasecki.
Tok myślenia burmistrza Waldemara Jaksona podziela także odpowiadający za promocję współpracy gospodarczej Polski z USA radca Piotr Pietrasieński z Ambasady RP w Waszyngtonie.
– Frank Piasecki to polsko-amerykańska ikona i duma. Jeżeli polska stolica helikopterowa, jaką jest Świdnik, zamierza go uhonorować, można takiego zamiaru jedynie pogratulować.