Ksiądz Mirosław W. trafił wczoraj do aresztu. Prokurator zarzuca byłemu wikaremu z parafii w Trawnikach pod Świdnikiem wielokrotne wykorzystanie seksualne 11-letniej dziewczynki. Duchowny zaprzecza i odmawia składania wyjaśnień.
Bereza, prokurator rejonowy w Świdniku.
Śledczy zajmują się sprawą od jesieni ubiegłego roku. Wtedy rodzice 11-latki zawiadomili prokuraturę o wyuzdanych praktykach księdza. Wcześniej zauważyli, że ich córeczka dziwnie się zachowuje. Zaczęli wypytywać, co się stało. Dziewczynka została przesłuchana przez sąd w obecności psychologa. Opowiedziała, co mężczyzna jej zrobił.
Do molestowania miało dochodzić w budynku plebanii od 2003 do 2004 roku. Bezpośrednim zwierzchnikiem wikarego Mirosława W. był wtedy ks. Grzegorz Stąsiek. W ubiegłym roku został przeniesiony do parafii w Stróży pod Kraśnikiem. Nie chciał z nami rozmawiać o swojej pracy w Trawnikach. - Dziękuję, dobrej nocy życzę - rzucił tylko do słuchawki.
Obecny proboszcz parafii w Trawnikach Jan Kalinowski twierdzi, że nawet nie spotkał ks. Mirosława. I że nikt z parafian nie wspominał mu o niestosownych zachowaniach tego duchownego. Więcej wiedzą i mówią niektórzy parafianie. - Wnuczek chodził do księdza Mirosława na religię - opowiada nam jedna z mieszkanek Trawnik. - Zwierzał się, że ksiądz podszczypuje małe dziewczynki. Słyszałam nawet, że rodzice się skarżyli. Matki bały się puszczać dzieci na religię.
Mirosław W. najpierw zmienił parafię, a potem wyjechał na Ukrainę.
Ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik metropolity lubelskiego, informuje że ks. Mirosław W. od sierpnia ubiegłego roku jest na urlopie zdrowotnym. - Od tego czasu nie pełni obowiązków duszpasterskich. Zależy nam na pełnym wyjaśnieniu tej sprawy. Czekamy na ustalenia prokuratury i sądu i wtedy podejmiemy stosowne decyzje.
Ksiądz Mirosław W. nie przyznał się do winy. Odmówił też składania wyjaśnień.