Budowa ul. Krańcowej w Świdniku odcięła mieszkańców ul. Działkowca od reszty miasta.
Żeby skręcić w ul. Działkowca trzeba najpierw przejechać ulicą Krańcową. Problem w tym, że ta druga ulica to od pewnego czasu regularny plac budowy.
- Mamy już dość takiego życia! Od czterech tygodni nie mamy dojazdu do domu - mówi pani Alina, mieszkanka ul. Działkowca w Świdniku. - A wszystko przez budowę ulicy Krańcowej, bo ta droga to jedyny dojazd do naszej ulicy.
Najgorzej kiedy pada deszcz. Wtedy cała Krańcowa płynie, a mieszkańcy nie tylko przedzierają się przez wertepy, ale też muszą brodzić po błocie. - Wtedy to nawet karetka do nas nie dojedzie, ani straż. Śmieci też nam nie wywożą od dawna, bo nie mają jak do nas dotrzeć. Żyjemy jak w XIX wieku - narzeka pani Katarzyna.
Musimy zostawiać samochody na innych osiedlach, bo ugrzęzłyby w tym błocie. Kiedy ta nasza gehenna się skończy? - rozkłada ręce pan Mieczysław z ul. Działkowca.
Ul. Krańcowa ma kilometr długości i biegnie wzdłuż ogrodów działkowych i torów kolejowych, ma łączyć Świdnik z gminą Mełgiew. Robotnicy wycięli w pobliżu krzewy i chaszcze. Musieli jeszcze przebudować urządzenia elektroenergetyczne, sieć telefoniczną oraz zbudować kanalizację deszczową i sanitarną. Teraz ulica pokryta jest tłuczniem betonowym, gruzem, kawałkami cegły. Po przebudowie na całej długości będzie położony asfalt.
- Przepraszamy za trudności. Wiem, że najgorzej jest po deszczu, bo wtedy nie można przejechać. Mieszkańcy muszą nieraz zostawiać auta na innych osiedlach, zakładają gumiaki i idą do domów - mówi Soboń. - Jesteśmy gotowi na każdy ruch, żeby mieszkańcy byli zadowoleni. Jeśli ktoś z nich ma pomysł na lepszą organizację ruchu w tamtym rejonie, zapraszamy do nas.