Pracownicy klęczący przy stołach montażowych – takie zdjęcie opublikował na facebooku Piotr Sadowski, przewodniczący Związku Zawodowego Inżynierów i Techników w PZL-Świdnik. I podniosła się wrzawa
W środę do związkowców trafiły zdjęcia pracowników, którzy składają śmigłowce na kolanach. – Pracownicy mieli przy stołach warsztatowych swoje krzesła o regulowanej wysokości. Chodzi o ergonomię. Bez tego kręgosłup wysiada – tłumaczy Piotr Sadowski, przewodniczący Związku Zawodowego Inżynierów i Techników w PZL-Świdnik. – Ktoś w firmie wpadł jednak na pomysł, że jak się ludziom zabierze krzesła, to będą bardziej wydajni. Teraz nikt się do tej decyzji nie przyznaje. Jeśli ktoś jest niższy, to jakoś sobie radzi. Wyżsi muszą klęczeć – dodaje Piotr Sadowski. Z ustaleń związkowców wynika, że problem braku krzeseł może dotyczyć nawet kilkudziesięciu pracowników.
PZL Świdnik odpowiada
- W trosce o zachowywanie najwyższych standardów bezpieczeństwa pracy, a także z myślą o zapewnianiu najwyższej jakości produktów PZL-Świdnik, dokonano zmian w organizacji pracy w obszarze produkcji. Podobnie jak ma to miejsce w najlepszych zakładach produkcyjnych na całym świecie (USA, Europa Zachodnia) określone zadania powinny być wykonywanie w pozycji stojącej. Pragniemy uspokoić, że pracodawca ma świadomość konieczności zweryfikowania i dostosowania tego typu stanowisk pracy do indywidulanych cech i potrzeb pracowników (np. wzrost), do czego się zobowiązujemy – czytamy w oświadxzniu wysałnym przez PZL Świdnik. – Jednocześnie oświadczamy, że PZL-Świdnik dokłada wszelkich starań, aby wszyscy pracownicy traktowani byli z należnym im szacunkiem, a realizowana przez nich praca wykonywana była z poszanowaniem najwyższych standardów etycznych i zgodnie z zasadami bezpieczeństwa i higieny pracy. Zaprzeczamy też wszelkim insynuacjom, jakoby polityki i dyrektywy obowiązujące w spółce nakazywały pracownikom wykonywanie zadań w pozycji klęczącej lub w jakichkolwiek innych uwłaczających godności ludzkiej warunkach – piszą dalej.
– Rozmawiałem w tej sprawie z dyrekcją. Okazuje się, że nowe krzesła zostały już zamówione – dodaje Piotr Sadowski. – Nawet jeśli miała to być jedynie wymiana, to nie powinna przebiegać w ten sposób, że zabiera się krzesła i pracownicy muszą czekać na nowe – kończy Sadowski.