Od września nad bezpieczeństwem uczniów w Świdniku mieli czuwać strażnicy miejscy. Na razie jednak nici z patrolowania terenów szkół.
Specjalne patrole miały się pojawić przy szkołach wraz z rozpoczęciem roku szkolnego. Rodzice i dyrektorzy placówek już zacierali ręce. - Dzieci dorastają, buntują się, przychodzą im do głowy różne głupstwa. Łatwo też ulegają wpływom - niekoniecznie tym dobrym. A mundur jednak dyscyplinuje - cieszyła się Beata Mazurek, przewodnicząca Rady Rodziców z Gimnazjum nr 1. Jej nadzieje okazały się jednak przedwczesne, bo w okolicach szkół patroli na razie nie widać.
- To nie nasza wina - tłumaczy Dariusz Mańka, komendant świdnickiej Straży Miejskiej. - Zadanie czuwania nad bezpieczeństwem dzieci zamierzałem powierzyć najbardziej doświadczonym strażnikom. Na ich miejsce, do patrolowania ulic czy dyżurowania przy telefonie chcieliśmy zatrudnić nowych funkcjonariuszy. Problem w tym, że chętnych do pracy nie widać - przyznaje. Do tej pory do mundurowych dołączyła tylko jedna nowa strażniczka.
Dyrektorzy szkół nie kryją rozczarowania. - Szkoda, że nic z tego nie wyszło. Podobne patrole odbywały się u nas jakieś 2 lata temu i świetnie zdały egzamin - twierdzi Dorota Lorenc, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 5. - Funkcjonariusz był na każde nasze wezwanie, służył pomocą. Teraz też by się przydał, bo szybko się ściemnia, a na boisku kręcą się wieczorami różni ludzie - dodaje.
Na szczęście nie wszystko jeszcze stracone. - Zrobimy, co w naszej mocy, żeby patrole pojawiły się przy szkołach od listopada, najpóźniej w połowie tego miesiąca. Nabór na mundurowych cały czas trwa - mówi komendant Mańka. Na razie Świdnik ma 17 strażników miejskich. Drzwi dla kandydatów są ciągle otwarte.