Dworzec, bloki z rozwieszonym praniem i daleki widok samolotu przecinającego błękit. Takie widoki najbardziej kojarzyły się młodym malarzom z "lotniczym” miastem.
- Jeden z chłopaków wybrał dworzec - mówi Mariusz Kiryła, opiekun artystyczny pleneru. - Inni ustawiali się na podwórkach bloków. A ja kursowałem między nimi, żeby coś poradzić, podrzucić jakieś wskazówki.
Jedna z uczestniczek już od samego rana wymieniała wrażenia z opiekunem młodej grupy.
- Zaczynałam malować u pana Mariusza. Często zachodziłam do niego do pracowni - mówi Olena Glinka, uczennica liceum plastycznego.
Olena wybrała w piątek jedno z podwórek niedaleko targu, żeby rozstawić swoje sztalugi.
- Przechodziłam tędy i zobaczyłam takie zwykłe podwórko i jeszcze to rozwieszone na dworze pranie. Taki widok jest dla mnie iście świdnicki - mówi.
Malowanie widoku zajęło młodej artystce dwa dni. I choć ten obraz bardzo ją pochłonął, to Olena najchętniej maluje... żyrafy.
- Maluję grube żyrafy, na szczudłach, na rowerze - mówi z przejęciem. - Mam już całą serię obrazów o tej tematyce.
Dla niej ten plener to krótka przerwa w bardzo ściśle zaplanowanych wakacjach.
- Dopiero wróciłam z Kazimierza. Sprzedawałyśmy tam z siostrą robioną przez nią biżuterię, trochę żonglowałyśmy - mówi Olena. - A zaraz wyjeżdżam na festiwal "Nie zabijaj”, potem współorganizuję "Slot festiwal”. Następna w kolejce jest pielgrzymka hipisowska.
Po dwóch plenerowych dniach powstało osiem obrazów młodych twórców. Świdniczanie mogli je zobaczyć w poniedziałek przed Urzędem Miasta. Porozstawiane na chodniku cieszyły się ogromną popularnością.
- Najbardziej podoba mi się ten z samolotem na niebie - mówiła Marianna Materska. - Przecież właśnie dzięki nim nasze miasto jest rozpoznawane w Polsce.
Na wystawie przed Urzędem Miasta zabrakło największego obrazu. Płótno o wymiarach 2 metry na metr jest już prawie na ukończeniu. Ale na razie pozostało jeszcze w pracowni Mariusza Kiryły.
- Będzie się składać z kilku widoków charakterystycznych dla Świdnika połączonych abstrakcyjnymi formami - opowiada malarz. - Swoją rękę przyłoży do niego też drugi z opiekunów pleneru, grafik Romuald Kołodziej.
Jaki będzie dalszy los obrazów?
- Rozdamy je jako gadżety zaprzyjaźnionym miastom partnerskim - mówi Piotr Jankowski z Urzędu Miasta. - Największe płótno zostanie u nas. Będzie ozdabiać salę konferencyjną.