Może za cztery lata będzie lepiej? W tych wyborach Ryszard Bartosiak (na zdj.), kandydat na radnego gminy Rybczewice, dostał zaledwie trzy głosy. Ale i tak nie jest to najgorszy wynik. Przebił go Marek Wilkołek, który także kandydował w Rybczewicach - uzyskał tylko dwa głosy (rozmowa z nim - str. 2). Obu panom życzymy lepszych wyników następnym razem!
Rozmowa z Markiem Wilkołkiem, kandydatem na radnego gminy Rybczewice, który w wyborach samorządowych zdobył tylko dwa głosy
• Trochę nie wyszło z tymi wyborami, co? Dostał pan tylko dwa głosy - najmniej w całym powiecie...
- Ano nie wyszło, ale nie przejmuję się. Traktowałem te wybory z humorem.
• I bardzo dobrze, bo akurat humoru nam w kraju brakuje. Ale dlaczego tylko dwa głosy?
- Bo startowałem w okręgu w innej wiosce. Tam ludzie mnie nie znali.
• Dlaczego nie u siebie?
- Bo u mnie ze Świdnickiej Platformy Samorządowej startowało już dwóch kandydatów. Byłbym trzeci do podziału tortu...
• Losowaliście zapałki, kto pójdzie do innego okręgu?
- Nie, to była moja propozycja. Ja byłem tam najbardziej znany.
• Znany - to chyba za dużo powiedziane. No, w każdym razie jedna osoba pana znała, bo pewnie drugi głos to pana?
- Owszem.
• Czyj był ten pierwszy?
- Domyślam się, że któregoś ze znajomych, ale przecież nie będę chodził i pytał...
• Szkoda że rodzina była w innym okręgu. Pomogliby...
- Trudno. Wie pan, podszedłem do tych wyborów na luzie - tak jak kiedyś startował Rywiński. Chciałem zobaczyć, jak ludzie zareagują.
• Rozumiem - taki eksperyment socjologiczny.
- Można tak powiedzieć.
• Trzeba było tak jak Rywiński - zamiast Partii Przyjaciół Piwa założyć np. Partię Przyjaciół Marka Wilkołka, może by to coś dało?
- Nie sądzę (śmiech). Na wsi jest tak, że głosuje się na tego sąsiada, który obieca zrobić drogę dojazdową. Tam mnie nie znali i nie poparli mnie. Ale nie zrażam się - nie jestem pechowcem, po prostu tak się stało.
• Za cztery lata pan wystartuje?
- Kupa czasu. Jeszcze to przemyślę.
Rozmawiał Paweł Franczak