Jeszcze rok temu miejscy urzędnicy chcieli miejskie kino zamknąć. Teraz zmienili koncepcję.
O tym, że kino Lot przynosi straty wiadomo od dawna. Gmina dokłada do niego około 100 tysięcy rocznie. - To naprawdę nie są małe pieniądze - przekonuje Artur Soboń, rzecznik Urzędu Miasta w Świdniku. Zdarzają się seanse, na które przychodzi około 10 osób. - Trudno się dziwić, skoro filmowe nowości docierają tu ze sporym opóźnieniem. Cały repertuar pozostawia wiele do życzenia - skarży się Rafał, uczeń miejscowego liceum.
Od dłuższego czasu filmy są wyświetlane tylko w weekendy - od czwartku do niedzieli. W środku tygodnia i tak mało kto do kina zaglądał. Dwa razy do roku - jesienią i wiosną - Lot organizuje przegląd filmowy. Raz w miesiącu wyświetlane są filmy dla dzieci.
Władze miasta już kilka razy próbowały kino zamknąć, a budynek wynająć. Przetargi nie przyniosły jednak rezultatów. Likwidacji kina sprzeciwili się zresztą sami mieszkańcy Świdnika. Dzisiaj też, chociaż rzadko tam zaglądają, chcą by nadał funkcjonowało. - Lot jest tu od zawsze, ma prawie 40 lat. Miejscy urzędnicy powinni o budynek zadbać, zamiast się zastanawiać, co z tym fantem zrobić - przekonuje pan Sławomir.
- Chciałbym, aby kino zostało odnowione i rozbudowane. Wtedy może znalazłoby się tam miejsce dla Miejskiego Ośrodka Kultury, które swoje pomieszczenia ma teraz w trzech różnych budynkach. To ekonomiczne rozwiązanie - mówi Leszek Olechnowicz, dyrektor świdnickiego MOK.
W urzędzie pomysł się spodobał, ale zanim wejdzie w życie, minie... kilka kolejnych lat. - Kino znalazło się na liście 68 najpilniejszych inwestycji, które chcielibyśmy zrealizować - tłumaczy Artur Soboń. - Ważne, żeby zaczęło na siebie zarabiać. Żeby tak się stało warto także pomyśleć o umieszczeniu tam jakiejś kawiarenki, może stoiska z książkami albo płytami. Poważnie się nad tym zastanawiamy - dodaje.
Na razie w kinie zostanie wymienione nagłośnienie. Inwestycja będzie współfinansowana przez Polski Instytut Sztuki Filmowej.