Policjant ze Świdnika puścił wolno swoich kolegów, którzy skatowali niepełnosprawnego mężczyznę.
Mniej wyrozumiały jest prokurator, który też badał przebieg interwencji policyjnej. - Zostało już wydane postanowienie o przedstawieniu policjantowi zarzutu niedopełnienia obowiązków i utrudniania śledztwa - mówi Małgorzata Chrabąszcz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu, która prowadzi sprawę. - Powinien zatrzymać podejrzanych o pobicie, a nie pozwalać na pójście do domu.
Prokuratura zdecydowała właśnie o postawieniu policjantowi zarzutów, ale ten nie pofatygował się, by ich wysłuchać - zamiast tego wysłał zwolnienie.
Wszystko zaczęło się nocą 30 maja ub. roku. Aż trzy osoby zaalarmowały policję, że dwóch mężczyzn bije kogoś na ulicy. Upośledzony umysłowo mieszkaniec Świdnika nawet nie zasłaniał się przed uderzeniami. Dyżurny świdnickiej policji wysłał dwuosobowy patrol. Funkcjonariusz, który pierwszy zjawił się na miejscu, zobaczył przy leżącym mężczyźnie Ireneusza S. i Rafała S. - swoich kolegów z komendy. Obydwaj wracali właśnie z imprezy integracyjnej.
- Policjant powiedział do nich spier..., bo ludzie dzwonią - relacjonował świadek zdarzenia w sądzie.
W komendzie toczyło się postępowanie służbowe wobec policjanta, który puścił napastników do domu. Jego zwierzchnicy uznali, że interweniował nieprawidłowo. - Został uznany winnym, ale komendant powiatowy odstąpił od wymierzenia kary - informuje Ryszard Nalewajko ze świdnickiej policji. - Ma to dla niego konsekwencje finansowe, bo traci połowę nagrody rocznej, równej ostatnim poborom.
Dlaczego został potraktowany tak łagodnie? - Przepisy mówią, że policjant powinien wezwać karetkę i zawieźć obu mężczyzn do komendy. Postąpił inaczej, ale jego zachowanie nie mogło doprowadzić do utrudniania postępowania czy utraty dowodów. Znał obu mężczyzn i wiedział, że nigdzie nie uciekną. Zaczął więc od zawiezienia pobitego do szpitala - tłumaczy Grzegorz Hołub, zastępca komendanta powiatowego policji w Świdniku.
Chronionych przez niego Ireneusza S. i Rafała S. zatrzymano kilka godzin po tym, jak pobili niepełnosprawnego. Zostali wyrzuceni z policji, ich proces dobiega właśnie końca.