Około 150 skazanych będzie musiało w tym roku odpracować swoje wyroki. Będą sprzątać boiska i malować ogrodzenia.
Wszyscy zostali skazani za drobne przestępstwa.
- Sama zgłosiłam szkołę do tego projektu - mówi Małgorzata Pałka, dyrektor Gimnazjum nr 2 w Świdniku. - Przydadzą nam się dodatkowe ręce do pracy. Tym bardziej darmowe. Trzeba doprowadzić do porządku teren wokół szkoły - tłumaczy. Zapewnia, że żadna ze skazanych osób nie będzie miała kontaktu z dziećmi.
Jej placówka jest jedną z dwunastu, do których zostaną skierowani przymusowi robotnicy. Osoby z sądowymi wyrokami pojawią się też w świdnickich przedszkolach (numer 2, 3, 5, 6, 7) oraz szkołach podstawowych (numer 3, 5 i 7). Część skazanych trafi do pracy w Przedsiębiorstwie Komunalnym Pegimek, TBS "Lokum” i Straży Miejskiej.
Co będą tam robić? Zajmą się głównie pracami porządkowymi, niewielkimi remontami i mniej skomplikowanymi naprawami. W zeszłym roku odkupiło tak swoje winy około 60 osób. W tym jest ich ponad dwa razy tyle.
- Praca społeczna ma być dla osób skazanych za drobne przestępstwa nie tylko karą, ale i pewnego rodzaju terapią - mówi zastępca burmistrza Tomasz Szydło. - Będą mieli możliwość się zrehabilitować - tłumaczy.
Do tej pory nadzorowaniem takich osób zajmował się urzędnik ze świdnickiego Ratusza. Teraz jego obowiązki przejmie pracownik Straży Miejskiej. Będzie kierował wybranych skazanych do konkretnej placówki i kontrolował, czy faktycznie się tam stawiają i co robią.
- Tych ludzi trzeba pilnować. Nie każdemu z nich uśmiecha się sprzątać za darmo. Pracownik Straży Miejskiej ma do tego odpowiednie kompetencje - twierdzi Szydło.
Ale nie wszystkie placówki w mieście czekają na takich gratisowych przymusowych robotników z otwartymi ramionami.
- W naszej szkole przydałby się ktoś do sprzątania. Gdyby wśród osób skazanych przez świdnicki sąd znalazła się kobieta, chętnie byśmy ją przyjęli - mówi Piotr Bogusz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 7 w Świdniku. Dla panów na razie nie ma u nas zajęcia - dodaje.