
Sytuacja w lubelskich szkołach rozwija się w złym kierunku – przyznaje zastępca prezydenta Lublina, Mariusz Banach. Potwierdza, że epidemia dotyka również nauczycieli. – Mamy już dziesiątki zakażonych, a w setkach trzeba by policzyć przebywających na kwarantannie.

– W Lublinie wygląda to źle – przyznaje Mariusz Banach, który dziś rano składał Radzie Miasta sprawozdanie z działania miejskiej oświaty w czasach epidemii. – Od 1 września do dzisiaj z różnej formy zawieszenia zajęć korzystało w Lublinie 61 placówek – mówi zastępca prezydenta.
Zdaniem Banacha możemy wkrótce się znaleźć w sytuacji, w której nauczyciele będą po prostu się bali przychodzić do pracy. – Zaczyna to coraz gorzej wyglądać. Nasi nauczyciele nie zdezerterowali, natomiast obawiam się, że część z nich może się zacząć na tyle bać o swoje zdrowie i zdrowie swoich rodzin, że po prostu pójdą na zwolnienia lekarskie – ocenia zastępca prezydenta Lublina. – My się obawiamy, że nauczyciele tego wszystkiego nie wytrzymają, że zaczną dezerterować.
Ratusz zapewnia, że będzie się starał jak najdłużej utrzymać zajęcia stacjonarne w szkołach, zwłaszcza dla najmłodszych klas, bo wstrzymanie takich zajęć oznaczałoby w praktyce „lockdown” gospodarczy. – Przecież jeżeli rodzice nie będą mogli wysyłać dzieci do szkół i świetlic, to przestaną pracować – podkreśla Banach.
