– Nie do wiary, to chodniki też już nie są dla ludzi? – pyta pan Bartek i wysyła nam zdjęcie z ulicy Peowiaków. – Znaki wcale nie stoją na środku chodnika – przekonują urzędnicy.
Chodzi o chodnik przy ul. Peowiaków po tej stronie ulicy, gdzie kiedyś mieściło się kino Wyzwolenie. Znaków na tym krótkim odcinku jest sporo: parking, koniec parkingu, koperta, postój taksówek, koniec postoju. I nie byłby to problem, gdyby nie fakt, że ustawiono jest dość daleko od skraju jezdni, a chodnik wcale nie jest szeroki.
– Po co zmieniać lokalizację znaków na środek chodnika? – zastanawia się nasz Czytelnik.
Pytanie przekazaliśmy do lubelskiego Ratusza.
– W przypadku chodnika w ul. Peowiaków pozostawiono szerokość 1,5 m. Tym samym, na ul. Peowiaków znaki nie stoją na środku chodnika – stwierdza Justyna Góźdź z biura prasowego Urzędu Miasta Lublin.
Jak tłumaczy, „zawsze przy ustawianiu znaków dąży się do tego, żeby szerokość chodnika pozostawiona dla pieszych była jak największa.”
– Ustawienie wynika z konieczności zachowania skrajni – 0,5 m od tarczy znaku do krawędzi pasa ruchu – precyzuje Góźdź. Dodając, że takie są właśnie wytyczne określone ustawą. – Dotyczy to również nowo budowanych lub przebudowywanych ulic.
Pan Bartek przekonuje, że z takim ustawieniem znaków na dość wąskim chodniku się dotąd nie spotkał.
– Ani za granicą ani nigdzie w Polsce – podkreśla. Jego zdaniem rozwiązania są, wystarczy tylko chcieć. – Ale w Lublinie normy są ważniejsze od bezpieczeństwa pieszych. W efekcie kolejna ulica stała się nieprzyjazna dla pieszych, a biurokracja wygrała nad zdrowym rozsądkiem – komentuje.