O tym, dlaczego potrzebna jest specjalna komisja do spraw pedofilii w Kościele i o szacunku za szczere przyznanie się, że przypadki krzywdzenia dzieci były ukrywane i tuszowane - o tym mówił na spotkaniu w Chełmskiej Bibliotece Publicznej Tomasz Sekielski.
Tomasz Sekielski jest reporterem i dziennikarzem śledczym. Jest laureatem Wiktora, Telekamery i Grand Press. To twórca wielu programów telewizyjnych i filmów dokumentalnych. 11 maja 2019 roku na youtube premierę film „Tylko nie mów nikomu” o pedofilii wśród księży, który wstrząsnął całym krajem.
Sekielski wraz z bratem Markiem zebrali - w internetowej zbiórce - fundusze na jego produkcję. Film w ciągu tygodnia od premiery obejrzało 14 milionów widzów.
Film wywołał też wielkie dyskusje w świecie polityki. W dwa tygodnie po premierze, Sejm przyjął nowy Kodeks Karny w którym zaostrzono kary za pedofilię, zaś Episkopat Polski odniósł się do molestowania dzieci w specjalnym liście, który odczytano z ambon 26 maja.
To nie jest przyjemne spotkanie
Sala Chełmskiej Biblioteki Publicznej pękała w szwach na długo przed godziną rozpoczęcia spotkania. Zainteresowanie było większe niż ilość foteli, więc dostawiono krzesła, a ci, dla których krzeseł zabrakło, zasiedli na okalających salę barierkach.
– Od 11 maja (dnia premiery filmu - przyp. aut.) jestem cały czas w trasie. W sobotę Kraków, w niedzielę Gdańsk, dziś Chełm, jutro Wrocław – mówił Sekielski.
W poniedziałek, 3 czerwca, Tomasz Sekielski przyjechał do Chełma. Spotkanie w Chełmskiej Bibliotece Publicznej zdominowały nie tylko kulisy powstania filmu „Tylko nie mów nikomu”, ale też sam problem pedofilii w polskim kościele.
– To nie jest przyjemne spotkanie, to spotkanie ma nas poruszyć, tak jak nas wszystkich poruszył film – mówił jeden z obecnych. – Pan, panie Tomaszu zrobił już swoje, teraz ta sprawa jest w naszych rękach i nie chciałabym, żebyśmy się chowali za pańskie plecy. Nikt, nawet dziennikarze, nic nie zrobią, jeżeli nie będziemy tego oczekiwać od polityków i od Kościoła.
Reżysera pytano często właśnie o pomysł na rozwiązanie sytuacji. Jak ścigać i karać winnych molestowania dzieci? Zdaniem autora „Tylko nie mów nikomu” powinna zostać powołana specjalna, umocowana ustawowo komisja śledcza złożona z emerytowanych, a więc niepodatnych naciskom, prokuratorów i sędziów.
Prokurator nie podskoczy
– Zostawienie tego prokuratorom nic nie da. W małych społecznościach prokurator po prostu nie podskoczy, bo proboszcz, bo ktoś znajomy i tak dalej – przekonywał Sekielski. – Prokurator będzie się obawiał prowadzić pewne śledztwa, poza tym, prokuratorzy mają tyle spraw rozmaitych, że nie są w stanie zajmować się, specjalizować się w tego typu przestępstwach.
Były i pochwały za odwagę podjęcia trudnego tematu. I pytania: czy po emisji filmu był gorzej traktowany w środowisku?
– Nie spotkałem się z sytuacją, żeby ktoś z moich kolegów nie podał mi ręki, znajomi dziennikarze dalej się ze mną witają, a teraz gratulują – podkreślił Sekielski.
Trzy teczki
„Tylko nie mów nikomu” to film o ludzkich dramatach. Wiele z nich obejrzymy w dokumencie, wiele nie zostało ujawnionych. To trudne sprawy, które czekają na wyjaśnienie.
– W latach 90-tych było nie do pomyślenia, żeby ten temat pojawił się w mediach, Kościół był traktowany wyjątkowo i cieszył się przywilejami w podejściu dziennikarzy do tych spraw – stwierdził Tomasz Sekielski.
W wielu środowiskach przyjęto, że „Tylko nie mów nikomu” to film przeciwko Kościołowi. – Jest taki moment w filmie, gdzie pojawia się świadectwo ofiary kustosza z Lichenia Eugeniusza Makulskiego, który jest księdzem i pozwolił mi przeczytać w filmie swój list. To prawdziwe świadectwo wiary. I polecam jego obejrzenie wszystkim, którzy twierdzą, że zrobiłem film antykościelny. Nie trzeba oglądać całego filmu, wystarczy tylko ten fragment – podkreślał Tomasz Sekielski.
W niedzielę wyborów do Europarlamentu (26 maja) Episkopat nakazał odczytanie z ambon specjalnego listu w którym odnosi się do karygodnych praktyk hierarchów.
– To chyba najmocniejsze pismo, moje szczere uznanie, to przyznanie, że te sprawy były ukrywane i tuszowane. Termin? Cóż, nie był chyba przypadkiem, autorzy wiedzieli, co odbywa się w tę niedzielę... – mówił Sekielski, któremu natychmiast zadano pytanie, czy jest szansa na to, że dowody - i te w IPN, i te spoczywające w archiwach kościelnych – zostaną ujawnione.
Byłoby to nawiązanie do spekulacji, czy na przykład Służba Bezpieczeństwa, znając słabostki księży, mogła ich szantażować i wykorzystywać. – Materiały są zdziesiątkowane. Widziałem trzy teczki bohaterów mojego filmu. W zasadzie są to tylko okładki – zauważył Sekielski. – Nic z nich nie ma, zwykle tylko zobowiązanie do współpracy. Ale przecież historia zna takie przypadki, np. zalania piwnic z aktami, czy takie, gdy spalił się pokój, gdzie na regałach były te, a nie inne kartoteki.