W Tomaszowie Lubelskim powstanie jadłodzielnia, czyli miejsce, w którym ktoś będzie mógł zostawić zbywające mu jedzenie, a ktoś inny, potrzebujący je wziąć. Za realizację wziął się lokalny przedsiębiorca, który już uruchomił internetową zbiórkę pieniędzy na ten cel.
Na jednym z lokalnych forów ktoś jakiś czas temu rzucił pomysł z organizacją w Tomaszowie Lubelskim „zawieszonych obiadów”. Reakcja była natychmiastowa: mnóstwo komentarzy z głosami poparcia i setki lajków.
– Jako właściciel kilku lokali gastronomicznych wiedziałem, że w naszym mieście taki pomysł nie wypali. Ale już utworzenie jadłodzielni jest dużo bardziej prawdopodobne – mówi Sebastian Wawrzusiszyn.
A że nie lubi „pustego gadania”, przystąpił do działania. I na portalu pomagam.pl otworzył zbiórkę pieniędzy. – To było tak szczerze mówiąc na próbę, żeby zobaczyć, jak wielu entuzjastów pomagania zdecyduje się rzeczywiście pomóc. Gdyby każdy kto dał „lajka” przelał choćby 10 zł, już by była spora suma – tłumaczy przedsiębiorca.
Niestety, zbiórka nie ruszyła z kopyta. Z zakładanych 20 tys. (tyle mniej więcej potrzeba na małą drewnianą budkę i jej wyposażenie, np. lodówkę, mikrofalówkę), na koncie po kilku dniach było raptem tysiąc złotych.
Ale Wawrzusiszyn nie ma wątpliwości, że jadłodzielnia w Tomaszowie Lubelskim będzie. Bo w międzyczasie działał i ma deklaracje wsparcia od dwóch tomaszowskich przedsiębiorców: jeden obiecał zrobić obudowę, drugi podłączyć prąd.
– O pomoc merytoryczną poproszę też nasz urząd miasta – zapowiada. Zrobi to zaraz po porocie do Tomaszowa, bo póki co jest w Turcji, gdzie ruszył już z drugim transportem pomocy humanitarnej dla ludzi dotkniętych trzęsieniem ziemi.
Oczywiście im więcej pieniędzy trafi na internetowe konto, tym będzie lepiej. Dlatego pan Sebastian zachęca do wpłat na pomagam.pl. Przy okazji deklaruje, że kiedy jadłodzielnia ruszy, na pewno o niej nie zapomni.