Zimny wiatr i temperatura w okolicach zera skutecznie odstraszyły część kupców i ludzi, którzy zwyczajowo w ostatnią niedzielę miesiąca odwiedzają giełdę starci na Placu Zamkowym w Lublinie. Ruch był zdecydowanie mniejszy
Uwagę bywalców giełdy przykuwał prawie półtorametrowy krokodyl z mosiądzu. Ten rzadko spotykany „gad ogrodowy” kosztował 4000 złotych.
Mimo zimowej aury na stoiskach nie brakowało bibelotów, książek czy militariów. A skoro mowa o tych ostatnich, to miłośnicy wojskowości mogli się zaopatrzyć w niemieckie bagnety, w niezłym stanie, z I i II Wojny Światowej, w cenie 700-800 złotych. Dubeltówka, ponad 100-letnia, także dobrze zachowana, została wyceniona na 1900 złotych.
Za 60 złotych możne tez było kupić odznaczenie z czasów PRL, tzw. porcelankę. Krzyż Kawalerski kosztowała 250 złotych. Dla mniej wymagających były różnego rodzaju odznaki z czasów PRL, w cenie od 10 do 300 złotych za sztukę.
Sporo było też menor, czyli siedmioramiennych świeczników chanukowych. Ceny wahały się od 120 do 200 złotych. A skoro już o oświetleniu, to w tym roku na giełdzie pojawiło się sporo lamp naftowych. Na jednym ze stoisk były oferowane w cenie od 300 do 600 złotych za sztukę. Wszystkie były sprawne.
Jak zwykle sporo było także stoisk z biżuterią. Gram srebra w wyrobie kosztował 10 złotych. Niebrzydkie karafki wyceniono od 120 do 150 złotych za sztukę, niemiecką, kilkudziesięcioletnią, porcelanową filiżankę do kawy plus talerzyk do ciasta, to wydatek minimum 150-200 złotych.
Wystawiono sporo mebli. Uwagę przykuwała secesyjna komoda za jedyne 800 złotych. Niestety, marmurowy blat był pęknięty, aczkolwiek dobrze sklejony. Na stoisku obok kusiły stare radia, w cenie 400 złotych