W tym tygodniu za pomocą dzienników elektronicznych rodzice dostaną list ostrzegający przed vapowaniem, czyli używaniem e-papierosów. Obok smartfonu są one drugim najpopularniejszym gadżetem w plecakach uczniów. Ostrzega Główny Inspektor Sanitarny.
Uczniowie nie traktują e-papierosów jak zwykłych papierosów. Z tymi drugimi chowali się po krzakach. Z e-papierosami chodzą oficjalnie po ulicach – zauważa wicedyrektor jednego z lubelskich ogólniaków. Prosi by jej nie przedstawiać, żeby nie zostać oskarżoną o bezsilność. – Kilka razy zaczepiłam swoich uczniów zwracając im uwagę. Usłyszałam, że to nie jest prawdziwy papieros i rodzice o tym wiedzą. Sprawdziłam, rzeczywiście wiedzieli. Powiedziałam im, co sądzę na ten temat, ale reakcji nie było, bo wciąż widzę te same osoby z e-papierosami.
– Byłam w szoku, kiedy w tamtym roku syn, uczeń szóstej klasy przyznał się mimochodem do palenia e-papierosa. Nie zdawał sobie sprawy, że jest w tym coś złego – mówi pani Magdalena. – Podobno „robi to pół szkoły”. Przynoszenie olejków o różnych smakach jest tak samo popularne, jak do niedawna testowanie nowych smaków cukierków-fasolek.
Z sondażu Kantor Public z 2017 r. wynika, że po papierosy elektroniczne sięga 6 proc. dorosłych Polaków. Bardzo szybko rośnie natomiast liczba nastolatków w wieku 15-19 lat. W 2011 r. było ich zaledwie 6 proc., a w 2014 r. już 30 proc.
Vapowanie jeszcze modniejsze jest w Stanach Zjednoczonych. – Tam to już epidemia – zauważa Jan Bondar, rzecznik GIS. – Firmy, które produkują e-papierosy robią tam kampanie w mediach społecznościowych wytwarzając swoistą modę wśród nastolatków. Vapowanie stało się tam wręcz częścią subkultury młodzieżowej. Dlatego widząc, że podobna moda nadciągnęła nad Wisłę chcemy wytłumaczyć rodzicom na czym to zjawisko polega i ostrzec.
Jak podkreśla Bondar, e-papierosy wcale nie są tak nieszkodliwe, jak to początkowo sądzono.
– Po pierwsze prowadzą do uzależnienia do nikotyny. Po drugie wpływają negatywnie na płuca. Były już nawet pojedyncze przypadki zgonów. Po trzecie istnieje zagrożenie, że będą one też narzędziem do podgrzewania substancji psychoaktywnej. – wylicza Bondar. – Tymczasem w Polsce wciąż panuje przekonanie, że to nic strasznego, bo dym nie śmierdzi tylko ładnie pachnie. Chcemy pokazać, że zapach to nie wszystko.
Dlatego Główny Inspektor Sanitarny przygotowuje list do rodziców, w którym chce nie tylko opisać zjawisko, ale i wypunktować zagrożenia z nim związane. Treść pisma uzgodniona zostanie z Ministerstwem Edukacji Narodowej i wysłana do rodziców jeszcze w tym tygodniu. GIS chce też przygotować lekcje dla uczniów mówiące o zagrożeniach związanych z e-papierosami.
Jedną z przyczyn ostrzeżenia GIS jest wejście na polski rynek największego amerykańskiego giganta w branży e-papierosów. Firma jest oskarżana w USA o propagowanie swoich wyrobów wśród młodzieży. Czujność każe zachować również fakt, iż firma szukała w tej grupie w USA nowych, lojalnych klientów poprzez promocję skupioną na mediach społecznościowych oraz „programy edukacyjne” prowadzone w szkołach – donosi Dziennik Gazeta Prawna.
Szkodliwe czy nie?
• Z danych WHO wynika, że w Polsce mieszka najwięcej użytkowników e-papierosów w Europie. W 2016 r. było ich 1,7 mln. Dla porównania pali ln Brytyjczyków, 1,2 mln Francuzów i 0,7 mln Niemców.
• Badanie z udziałem 400 tys. osób wskazało, że elektroniczne papierosy podnoszą zagrożenie chorobami układu krążenia, w tym udarem i zawałem. Według American Heart Association powinny podlegać takim samym regulacjom jak wyroby tytoniowe.
• Najbardziej niebezpieczne w e-papierosach są aldehyd cynamonowy oraz wanilina. Stają się toksyczne, kiedy są wdychane po podgrzaniu.
• San Francisco może być pierwszym miastem, w którym obowiązywać będzie zakaz sprzedaży e-papierosów. Przepis ma obowiązywać do czasu przebadania i zatwierdzenia ich przez Amerykańską Agencję Żywności i Leków (FDA).
Źródło: rynekzdrowia.pl