Część puławskich radnych złożyła do prezydenta miasta ustny wniosek o to, by "niektórych" pracowników Ratusza wysłał na szkolenie przypominające o zakresie ich kompetencji. To efekt dyskusji o budżecie obywatelskim, w której jedna z urzędniczek otwarcie skrytykowała decyzję samorządowców.
Czy pracownicy Urzędu Miasta Puławy mają prawo do wypowiadania krytycznych osądów w kontekście propozycji zgłaszanych przez radnych? Zdaniem części samych radnych, zanim urzędnicy publicznie powiedzą to, co myślą na temat działań samorządowców, powinni ukryźć się w język.
Poszło o wypowiedź, która padła posiedzeniu komisji do spraw budżetu obywatelskiego. Ewelina Borawska z puławskiego Ratusza, od lat zajmująca się obsługą konsultacji społecznych, oprócz odpowiadania na konkretne pytania ze strony radnych, podzieliła się z nimi swoją opinią na temat jednej z kontrowersyjnych decyzji.
Chodziło o zablokowanie możliwości głosowania na dwie propozycje zagospodarowania terenu po rozebranym pomniku w centrum miasta. – To jest odbieranie mieszkańcom wyboru, co nie jest rolą radnych, szczególnie w przypadku budżetu obywatelskiego – oceniła.
Śmiała wypowiedź, krytyczna wobec działań radnych, popierających usunięcie z konsultacji dwóch obywatelskich propozycji, nie spodobała się samorządowcom. Do tego stopnia, że kilka tygodni później, w ostatni czwartek do sprawy wróciła przewodnicząca rady miasta.
– Mam wniosek zgłoszony przez innych radnych, z prośbą o przekazanie prezydentowi, aby swoich niektórych urzędników wysłał na szkolenie. Tak, aby znali swoje kompetencje – powiedziała Bożena Krygier (PiS).
Jak przyznała w rozmowie z nami, chodziło o wypowiedź Eweliny Borawskiej z komisji do spraw budżetu obywatelskiego. – Bardzo cenię jej pracę. Uważam, że jest dobrym, merytorycznym pracownikiem, ale w tym przypadku powiedziała za dużo. Jako mieszkanka Puław ma oczywiście prawo do krytyki, ale wypowiadając się w roli urzędnika ja oraz inni radni, wymagamy po prostu większej powściągliwości – tłumaczy przewodnicząca.
Żadnego formalnego wniosku o organizację szkoleń nie będzie. – Mam tylko nadzieję, że prezydent zwróci uwagę swoim pracownikom. Tak, by znali swoje miejsce i rolę, jaką pełnią – dodaje.
Sam prezydent nikogo na żadne szkolenia wysyłać zamiaru nie ma. – Być może to radni powinni przeprowadzić takie szkolenia, byśmy wszyscy dowiedzieli się, w jaki sposób wypowiadać się, by spełniać ich oczekiwania – ucina Paweł Maj, wyraźnie zaskoczony "wnioskiem" radnych. – Moim zdaniem nie zostały tutaj przekroczone żadne normy i zasady publicznej wypowiedzi urzędnika, a odpowiedź została udzielona zgodnie z najlepszą wiedzą i osądem – podkreśla prezydent.