Przyjechali z różnych stron Polski, żeby zgłębiać technikę gry, uczyć się improwizacji i śmielej poruszać się w jazzowej stylistyce. W Puławach trwają słynne warsztaty jazzowe. Drugi finałowy koncert w piątek o godz. 19 w hotelu Izabella.
Puławskie warsztaty jazzowe od lat należą się najbardziej znanych tego rodzaju imprez w całym kraju. Co roku nad Wisłę ściągają młodzi artyści zafascynowani jazzem, a także osoby, które chcą rozwijać swoje umiejętności w tej stylistyce. Większość z nich bardzo sobie chwali wiedzę, jaką mają okazję czerpać od nauczycieli, znanych, profesjonalnych muzyków. Wrażenie robi na nich także codzienne wieczorne jam session, na których podpatrują mistrzów i mają okazję występować razem z nimi. Za dnia uczęszczają natomiast na wykłady organizowane (z uwagi na remont Domu Chemika) w murach ZSO nr. 2.
– Kochamy muzykę, lubimy jazz i dlatego tutaj jesteśmy. W Puławach są wspaniali wykładowcy, od których wiele możemy się nauczyć – mówi Jakub Szałkowski z Lublina, który uczy się grać na fortepianie i skrzypcach. – Tu jest naprawdę wysoki poziom, można wiele podpatrzeć, szczególnie solówki – dodaje Michał z Kielc, gitarzysta basowy i kontrabasista.
Wśród młodych muzyków nie brakuje także wokalistów i wokalistek. Jedną z nich jest Maria Cynk-Mikołajewska, pochodząca z Torunia studentka musicalu na gdańskiej uczelni. Na puławskich warsztatach jest po raz pierwszy. – Przyjechałam tutaj, żeby nauczyć się nowej techniki, większego luzu w śpiewaniu, improwizacji. Dla mnie to nowa stylistyka, która chciałabym poznać. Uważam, że takie warsztaty potrafią bardzo rozwinąć – mówi.
Co ciekawe, większość obecnej kadry wykładowców zaczynała w przeszłości jako uczestnicy puławskich Warsztatów Jazzowych. Przykładem jest Beata Przybytek z Bielska Białej, nauczycielka wokalu.
– Po raz pierwszy przyjechałam tutaj w 1997 roku. Tamte warsztaty były dla mnie bardzo ważne, bo one zmieniły moje życie. Uświadomiłam sobie wtedy, że chce śpiewać jazz i chce zajmować się tym w przyszłości – przyznaje.
Jak wspomina, w tamtym czasie do Puław ściągały prawdziwe tłumy. Dzisiaj jest bardziej kameralnie, ale funkcja tych spotkań pozostała niezmieniona. – Warsztaty zawsze były zapalnikiem do tego, żeby te talenty rozwijać i mam nadzieję, że tak będzie w dalszym ciągu – mówi artystka.
Wykładowcy młodym adeptom jazzu wpajają przede wszystkim jedną, ważną umiejętność. Chodzi o słuchanie muzyki. – Należy słuchać muzyki jazzowej przy każdej okazji. Kiedyś jeden z wybitnych saksofonistów zapytany w Katowicach o to, co zrobić, żeby dobrze grać, powiedział - po pierwsze, po drugie i po trzecie słuchać – tłumaczy Maciej Sikała, wykładowca saksofonu z Gdańska.
– Należy poznać język mistrzów, żeby później próbować kleić nim swoje własne zdania – uzupełnia Beata Przybytek. Ważny jest również tzw. feeling, którego jazzmani muszą się nauczyć. – Szczególnie osoby z naszej części świata nie mają innego wyjścia, bo wyrośliśmy w innej stylistyce muzycznej – dodaje.
A jak zmieniła się młodzież przyjeżdżająca na puławskie warsztaty od lat 90-tych? Zdaniem Konrada Zemlera, gitarzysty jazzowego (obecnie z Otwocka), który w przeszłości był ich uczestnikiem, a obecnie jest wykładowcą, chodzi głównie o dostęp do materiałów. – Dwadzieścia lat temu nie mieliśmy dostępu do internetu, do materiałów, więc wiedza zdobywana na takich spotkaniach była bardziej tajemna. Ja np. robiłem wiele notatek. Dzisiaj ona jest na wyciągnięcie ręki, ale nie wiedzieć czemu, młodzi nie zawsze chcą z niej korzystać – przyznaje muzyk.
Jego zdaniem, jednak nawet dla tych, którzy nie znają jeszcze podstaw, kontakt z nauczycielem, autorytetem jest potrzebny. – Internet tego nie zastąpi. Nie powie, czy dobrze grasz – przekonuje Zemler. Dobra gra nie bierze się jednak znikąd, a wskazówki dotyczące tego co robić, by grać lepiej, od lat pozostają niezmienne - grać, ćwiczyć, podpatrywać i słuchać.